Piosenka "X feat. Chris Carson" autorstwa Słonia to bezkompromisowy manifest artysty, który, obchodząc dziesiątą rocznicę swojej obecności na scenie muzycznej, z gorzką ironią i charakterystyczną dla siebie brutalnością rozprawia się z branżą, fałszywymi wartościami oraz płytkością współczesnego hip-hopu. Utwór jest częścią albumu X, wydanego 15 grudnia 2023 roku, który, jak sam Słoń podkreśla w tekście, jest jego dziesiątym projektem w karierze, a czwartym solowym. Tytuł "X" ma wiele znaczeń – to rzymska cyfra 10, symbolizuje dekadę twórczości, ale też znak, którym oznacza się niewiadomą, coś zakazanego lub miejsce, gdzie coś się znajduje. Całość stanowi swoistą retrospekcję i podsumowanie drogi artystycznej Słonia, będąc jednocześnie aktem niezależności i deklaracją dalszego trwania na własnych zasadach.

Tekst rozpoczyna się humorystyczną, ale od razu wprowadzającą w ironiczny ton anegdotą o awokado z pestką na backstage'u, co od razu zderza wygórowane oczekiwania z banalną rzeczywistością, jednocześnie podkreślając status artysty ("Jestem jakby sławny?"). Słoń szybko przechodzi do ostrych obserwacji dotyczących życia i ludzkości, porównując je do "gówna z lawendą" i chaotycznej jazdy "za kółkiem Hanka Mostowiak", co jest nawiązaniem do kultowej już sceny wypadku samochodowego z polskiego serialu, symbolizującej absurd i nieprzewidywalność. Ten obraz podkreśla wrażenie, że świat zmierza w niekontrolowanym kierunku.

Artysta z premedytacją odrzuca branżowe standardy autentyczności, prowokując słuchaczy wulgarnym stwierdzeniem o robieniu "rapu dla powodzian", które ma na celu uwydatnić jego lekceważenie dla konwenansów i skupienie na wpływie, jaki jego muzyka ma na odbiorców, niezależnie od oceny jej "prawdziwości" w mainstreamowym rozumieniu. Słoń otwarcie konfrontuje się z krytyką swojego stylu, nazywanego "ohydnym" i bez "taktu", przekształcając te zarzuty w symbol swojej unikalnej siły i zdolności do szoku. Metaforyczne "napełnianie flamastrów krwią pacjentów z oddziału chorób zakaźnych" do podpisywania płyt to ekstremalny, mroczny obraz, który podkreśla intensywność i niemal zaraźliwy charakter jego twórczości.

Kluczowym elementem utworu jest deklaracja Słonia o całkowitym odrzuceniu mainstreamowego przemysłu muzycznego. Sformułowania takie jak "Jebać ich przemysł", "Jebać ich radia i tv", "Jebać ich kanały youtube" czy "Fryderyki mam w chuju" jasno wskazują na pogardę dla komercyjnych mediów i nagród, które uważa za bezwartościowe. Słoń uważa, że to branża potrzebuje artystów, a nie odwrotnie, podkreślając swoją niezależność i siłę. W wywiadzie dla serwisu Popkiller Słoń opowiadał o procesie tworzenia płyty X, wspominając, że chciał stworzyć coś spójnego, co będzie hołdem dla jego dziesięcioletniej działalności, jednocześnie zachowując świeżość i drapieżność. W tym kontekście jego "proroctwo" o "10 płycie z rzędu pełnej bezeceństw" staje się potwierdzeniem konsekwencji w artystycznym przekazie i wierności swojemu "własnemu torowi jak bobslej".

Refren "10 raz wchodzę na salon, jak król (auu) / 10 raz możesz skoczyć mi na chuj (auu) / Nadal czuję głód, chociaż wpieprzam za dwóch" stanowi esencję przesłania Słonia. Wyraża on nie tylko pewność siebie i poczucie dominacji na scenie, ale także nienasycony głód tworzenia i walki o swoje miejsce, mimo już osiągniętego sukcesu. Liczba "10" symbolizuje trwałość i wytrwałość wbrew przeciwnościom.

W drugiej zwrotce Słoń bezlitośnie atakuje współczesnych, początkujących raperów, zarzucając im brak autentyczności, powierzchowność i koniunkturalizm. Opisuje ich jako tych, dla których "zostać raperem dzisiaj łatwiej jest / Niż okraść trupa", a sukces osiągają przez kopiowanie trendów, materializm ("Wypożycz Gucci na klip") i wazeliniarstwo ("trochę possać fiuta"). To wyraźny kontrast do jego własnej, ciężko wypracowanej pozycji i bezkompromisowego stylu. Porównuje swoje rymowanie do "Kossaka płótna", podkreślając artystyczną wartość i kunszt swojej twórczości. Jego pogarda dla "odbiorców, którzy wolą słuchać pop-rap" i "nie wyczują gówna choćby mieli nozdrza w dupach" dobitnie świadczy o selektywności Słonia wobec swojej publiczności i braku chęci dostosowania się do masowych gustów.

Wojtek, bo tak brzmi prawdziwe imię Słonia, konsekwentnie buduje wizerunek niezależnego, niebezpiecznego outsidera, "boga wojny", którego nikt nie lubi, ale którego obecność jest nieunikniona. Podkreśla swoje związki z Brain Dead Familia (BDF) jako "fortecą" autentyczności, wolną od "grupies i klakierów", co świadczy o wartościach, na których opiera swoją karierę. Zakończenie utworu, mówiące o "złotym deszczu po raz 10", jest kolejnym prowokacyjnym i wieloznacznym stwierdzeniem, które może odnosić się zarówno do obfitości sukcesu, jak i do charakterystycznego dla Słonia, kontrowersyjnego języka. Cały utwór jest więc potężnym, agresywnym i przemyślanym podsumowaniem dziesięciu lat na scenie, pełnym autoironii, buntu i bezwzględnej wierności własnemu, mrocznemu stylowi.

Sam Chris Carson, odpowiedzialny za produkcję bitu, wnosi do utworu ciężkie, mroczne brzmienie, które idealnie współgra z agresywnym i bezkompromisowym przekazem Słonia. Ich współpraca jest już dobrze znana na polskiej scenie hip-hopowej, a obecność Carsona na płycie X podkreśla zaufanie Słonia do sprawdzonych twórców i konsekwencję w budowaniu swojego unikalnego soundu. Album X, jako całość, został ciepło przyjęty przez fanów i krytyków, którzy docenili jego mroczny klimat, bezkompromisowe teksty i spójność artystyczną.

Piosenka "X feat. Chris Carson" to swoiste credo artysty, który nie zamierza zwalniać tempa ani zmieniać swojego stylu, niezależnie od presji branży czy oczekiwań słuchaczy. To pieśń o triumfie na własnych zasadach, o sile niezależności i o wiecznym głodzie tworzenia, który napędza Słonia do dalszych "bezeceństw".