Fragment tekstu piosenki:
Lecz wkrótce niskim chmurom już nie wzbrania
Niebiańskie lico przesłonić plugawie
I świat porzuca, oblicze zasłania,
Mknie niewidzialne na zachód w niesławie.
Lecz wkrótce niskim chmurom już nie wzbrania
Niebiańskie lico przesłonić plugawie
I świat porzuca, oblicze zasłania,
Mknie niewidzialne na zachód w niesławie.
"Sonet XXXIII" w interpretacji Stanisława Sojki to poruszająca muzyczna adaptacja jednego z najsłynniejszych dzieł Williama Szekspira. Utwór ten pochodzi z albumu Soyka Sings W. Shakespeare's Sonnets, wydanego w 1995 roku (a w 2004 roku w wersji anglojęzycznej). Jest to projekt, który zrodził się z inicjatywy reżysera teatralnego Henryka Baranowskiego, który poprosił Sojkę o skomponowanie muzyki do trzech sonetów Szekspira na potrzeby sztuki. Choć sztuka nie doszła do skutku, Sojka zafascynowany twórczością angielskiego dramaturga, postanowił zaadaptować cały cykl sonetów. Tłumaczenia sonetów, w tym Sonetu XXXIII, dokonał w większości Maciej Słomczyński, wybitny tłumacz Szekspira.
Tekst sonetu rozpoczyna się od lirycznego opisu cudownego poranka, w którym słońce, niczym monarcha, pieszczące góry swym „monarszym okiem” i „licem złocistym” całuje łąki, a jego „nieba alchemia” złoci potoki. To idylliczny obraz natury, pełen majestatu i piękna, gdzie światło symbolizuje początek, nadzieję i doskonałość. Wiele wspaniałych poranków widziałem, / Pieszczących góry swym monarszym okiem, / Licem złocistym łąki całowało, / Nieba alchemią złociło potoki. Pierwsza strofa buduje poczucie harmonii i wszechobecnego dobra, które zdaje się być nienaruszalne.
Jednakże, jak to często bywa w życiu, ta idealna wizja zostaje brutalnie przerwana. Lecz wkrótce niskim chmurom już nie wzbrania / Niebiańskie lico przesłonić plugawie / I świat porzuca, oblicze zasłania, / Mknie niewidzialne na zachód w niesławie. Pojawiają się niskie chmury, które zasłaniają słońce, a jego „niebiańskie lico” zostaje „przesłonięte plugawie”. Światło ustępuje miejsca mrokowi, a słońce, które jeszcze chwilę wcześniej było symbolem tryumfu, teraz „mknie niewidzialne na zachód w niesławie”. Ten nagły zwrot akcji wprowadza element zawodu i ulotności piękna. Metafora słońca, które chowa się za chmurami, może być odczytywana jako utrata czegoś cennego, przemijanie pięknych chwil lub nawet zdrada.
Dalsza część utworu przenosi tę kosmiczną analogię na płaszczyznę osobistych doświadczeń podmiotu lirycznego: Tak wczesnym rankiem me słońce świeciło / Nad głową moją tryumfalnym blaskiem; / Lecz, biada! Moim przez godzinę było, / Później przede mną skryło się w chmur maskę. To „słońce”, które świeciło nad jego głową „tryumfalnym blaskiem”, symbolizuje prawdopodobnie bliską osobę, miłość, przyjaźń, bądź też jakiś wielki sukces czy szczęście. Ale to „słońce” było jego „przez godzinę”, co podkreśla ulotność i krótkotrwałość tego pięknego stanu. Krótka chwila radości i nadziei szybko ustępuje miejsca rozczarowaniu, gdy ukochana osoba, niczym słońce, „skryła się w chmur maskę”.
Finał sonetu przynosi refleksję i próbę pogodzenia się z zaistniałą sytuacją: Cóż, słońcem ziemskim gardzić się nie godzi, / Gdy zaszło: tamto w niebie też zachodzi. Podmiot liryczny dochodzi do wniosku, że nie należy gardzić „słońcem ziemskim” (czyli ludzką miłością, szczęściem, osobą), nawet jeśli zaszło. Przypomina sobie, że nawet „tamto w niebie też zachodzi”, co oznacza, że przemijalność i zmienność są wpisane w naturę świata – zarówno tego fizycznego, jak i emocjonalnego. To filozoficzne pogodzenie się z cyklicznością życia i natury, z tym, że wszystko, co piękne i jasne, ma swój kres. Jednak w tym zakończeniu nie ma gorzkiej rezygnacji, lecz raczej akceptacja i zrozumienie, że nawet chwilowe szczęście ma swoją wartość, a jego odejście jest naturalnym elementem egzystencji. Stanisław Sojka, znany ze swojej wrażliwości i umiejętności wokalnego interpretowania poezji, z pewnością wzbogaca te słowa swoją charakterystyczną, pełną emocji melodią i barwą głosu. Jego muzyka do Szekspirowskich sonetów, w tym do Sonetu XXXIII, doskonale oddaje nastrój melancholii i zadumy, a zarazem subtelnej nadziei, która przebija przez wersy. W wywiadach Sojka często podkreślał, jak ważna jest dla niego prawda i autentyczność w muzyce, co z pewnością przekładało się na głęboką interpretację tak ponadczasowych tekstów. Artysta, który sam zmagał się z różnymi wyzwaniami życiowymi, w tym z chorobami, a także mówił o swoich upadkach, ale i o sile, by powstać, potrafił nadać tym wersom dodatkową warstwę osobistego doświadczenia, sprawiając, że uniwersalne przesłanie sonetu staje się jeszcze bardziej namacalne.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?