Fragment tekstu piosenki:
wolę masakrę
chcę usłyszeć ten huk
są ośliźle przychylne i wciąż
patrzą z troską gdy płyniesz pod prąd
wolę masakrę
chcę usłyszeć ten huk
są ośliźle przychylne i wciąż
patrzą z troską gdy płyniesz pod prąd
Piosenka „Masakra” zespołu Republika, tytułowy utwór z siódmego albumu studyjnego wydanego w 1998 roku, stanowi jedno z najbardziej radykalnych i bezkompromisowych oświadczeń Grzegorza Ciechowskiego. Album ten, nagrany z niezwykłą intensywnością w zaledwie tydzień we wrześniu 1998 roku, bywa postrzegany przez samego lidera jako prawdziwie trzeci album Republiki, symbolizujący powrót do jej korzeni artystycznych po kilku latach poszukiwań. Charakteryzuje się bardziej elektronicznym brzmieniem, wykorzystaniem samplerów i instrumentów wirtualnych, przy jednoczesnym zachowaniu charakterystycznego gitarowego soundu i mocnego wokalu, za co częściowo odpowiadał Zbigniew Krzywański, który stał się współkompozytorem utworów, tchnąc nową energię w zespół. Ciechowski podkreślał, że praca nad albumem była intymna i pozbawiona zewnętrznych ingerencji, będąc „zapisem emocji”.
Tekst utworu to mocny sprzeciw wobec konformizmu i obłudy, które podmiot liryczny obserwuje w otaczającej go rzeczywistości. Rozpoczyna się od sugestywnych obrazów: „kompromisy się łaszą do stóp / całe stada ich pasą się tu”. Ten wizerunek ustępstw, które są wszechobecne i nachalne, jak stado podstępnych zwierząt, od razu ustawia ton ostrej krytyki. Kompromisy nie są już tylko koniecznością, lecz stają się pasożytniczą siłą, która rozpanoszyła się i dominuje. Dalej pojawiają się „święte krowy bezmięsne co wciąż / kręcąc mordą ocalić mnie chcą”. Metafora świętych krów odnosi się do nienaruszalnych idei, instytucji czy postaci, które jednak w interpretacji Ciechowskiego okazują się bezmięsne, czyli pozbawione substancji, puste. Ich próby „ocalenia” są nieszczere, podszyte fałszem („kręcąc mordą”), co wskazuje na hipokryzję i manipulację ze strony tych, którzy roszczą sobie prawo do wskazywania właściwej drogi.
W refrenie następuje radykalne oświadczenie: „wolę masakrę / chcę usłyszeć ten huk”. Jest to manifest buntu przeciwko powolnej, pełnej fałszu degradacji. Podmiot liryczny wybiera konfrontację, nawet jeśli miałaby ona prowadzić do totalnego zniszczenia, byleby tylko uniknąć życia w ciągłym uwikłaniu w kompromisy i obłudę. Masakra nie jest tu pragnieniem bezsensownej przemocy, lecz aktem desperackiej uczciwości, wyborem ostrego, definitywnego końca ponad jałową egzystencję. Huk, o którym mowa, to symbol czystego, głośnego zdarzenia, które przynosi rozstrzygnięcie, w przeciwieństwie do cichego, niezauważalnego gnicia.
Druga zwrotka kontynuuje ten motyw: „są ośliźle przychylne i wciąż / patrzą z troską gdy płyniesz pod prąd”. Ośliźle przychylni to ci, którzy pozornie okazują troskę i wsparcie, ale ich intencje są dwuznaczne, a życzliwość jest śliska i zdradliwa. Obserwują oni z udawaną empatią tych, którzy odważają się iść własną drogą, płynąć pod prąd. „Ich ławice łaskoczą cię gdy / gdy się zbliża wodospad” – obraz ławic (kolektywu, masowości) otaczających i łaskoczących (subtelnie, podstępnie kuszących lub osłabiających) sugeruje pułapkę. Ci, którzy wydają się być życzliwi, w rzeczywistości prowadzą ku wodospadowi, czyli nieuchronnej katastrofie. Mimo to, w obliczu zbliżającej się zagłady, podmiot liryczny z całą stanowczością powtarza: „a ty / wolisz masakrę / chcę usłyszeć ten huk”. Potwierdza to jego niezłomną wolę zachowania integralności, nawet za cenę ostatecznego rozrachunku.
W kontekście Polski roku 1998, po transformacji ustrojowej, tekst nabiera dodatkowego wymiaru. Zakończyła się epoka jawnego totalitaryzmu, lecz pojawiły się nowe formy presji społecznej i politycznej. Brakowało dawnych, wyraźnych celów do walki. Grzegorz Ciechowski sam zwracał uwagę w utworze „Koniec czasów” (również z albumu „Masakra”), że skończyło się pisanie o murach, w które można było „walić upartym swym łbem”. „Masakra” może być zatem krytyką postkomunistycznej rzeczywistości, w której wolność często bywała mylona z oportunizmem, a konsumpcjonizm i powierzchowne wartości dominowały nad autentycznymi ideałami. Piosenka jest wyrazem głębokiego rozczarowania, manifestem artysty, który woli radykalne zerwanie z fałszem niż powolne topienie się w morzu konformistycznych ustępstw. Podkreśla to odwagę Grzegorza Ciechowskiego w kwestionowaniu status quo i jego niezachwianą wiarę w wartość indywidualnej prawdy, nawet jeśli prowadzi ona do buntowniczej „masakry”.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?