Fragment tekstu piosenki:
Na ekranie wciąż się szasta, szasta
Mia May lub Nielsen Asta, Asta
A publiczka czuje dreszcz
I wrażeń na nią spływa deszcz
Na ekranie wciąż się szasta, szasta
Mia May lub Nielsen Asta, Asta
A publiczka czuje dreszcz
I wrażeń na nią spływa deszcz
Piosenka Karola Hanusza pod tytułem „Kino” to przenikliwa i humorystyczna satyra na ówczesną rzeczywistość społeczną i kulturalną Polski okresu międzywojennego, w której rodzące się medium filmowe staje się symbolem ucieczki od szarej prozy życia. Hanusz, sam będący gwiazdą przedwojennego kabaretu i aktorem epizodycznym w filmach niemych, z mistrzostwem obserwatora ukazuje kontrast między biedną, powojenną codziennością a iluzorycznym światem kinowego ekranu.
Utwór rozpoczyna się od ponurego obrazu rzeczywistości: wszechogarniającej nudy wojny, braku perspektyw na wieczorne wyjście, braku smacznych ciastek w knajpach, czy „denaturą zalatującej wódki flasz”. Teatr krajowy oferuje jedynie „farsę”, na której „każdy smacznie śpi”, a krzesła okupują „paskarze”. W tej atmosferze niedostatku i marazmu, kino jawi się jako jedyna oaza rozrywki i oderwania od trosk. Nie bez powodu „tłum płynie, płynie, płynie”, bo „premiera jest dziś w kinie”.
Hanusz z humorem rozróżnia dwa światy kinowe: ten obcy, egzotyczny, pełen splendoru, i ten swojski, rodzimy, często niezrozumiały i nieco przaśny. Kina, oferujące ciepłe sale i wygodne fotele, stały się w tamtych czasach przystanią dla spragnionych odprężenia ludzi, zwłaszcza po trudach wojny i pandemii.
W zagranicznych produkcjach, które zbierają „powodzenia suty plon”, na ekranie królują tajemniczo brzmiący „Gunnar, Tolnes lub też Harison” oraz światowe diwy kina niemego: Mia May i Asta Nielsen. Mia May była austriacką aktorką, popularną w latach 1912-1924, znaną z ról w niemieckich filmach, m.in. w „Die Herrin der Welt”. Z kolei Asta Nielsen, duńska gwiazda filmu niemego, była jedną z pierwszych międzynarodowych celebrytek, cenioną za swoje ciemne oczy, ekspresyjną mimikę i chłopięcą sylwetkę, a także za to, że przetransformowała aktorstwo filmowe z teatralności na bardziej naturalistyczny styl. Ich nazwiska symbolizowały blichtr i międzynarodowy rozmach. Filmy z ich udziałem to eskapistyczne widowiska, oferujące „moc wzruszających qui pro quo” i akcję „w krwi zapach grążącą cię zachłannie”, czego groteskowym przykładem jest fikcyjny tytuł „Cztery trupy w jednej wannie” – wyraźna kpina z przesadzonego melodramatyzmu i krwawych scen. Postacie takie jak „słynny lord Gudłaj” i „księżna de Volaille” dodają satyrycznej nuty, ironizując na temat obcobrzmiących, często nieco absurdalnych nazwisk i tytułów.
Zupełnie inaczej Hanusz przedstawia kino polskie. Tu na ekranie pojawiają się znani i cenieni krajowi aktorzy, tacy jak Kazimierz Junosza-Stępowski i Wiktor Brucz. Junosza-Stępowski był jednym z najwybitniejszych aktorów przedwojennego polskiego kina, debiutującym już w 1902 roku w krótkich scenkach filmowych. Sceny rozgrywają się w rozpoznawalnych warszawskich plenerach: „park, Wilanów, Pelcowiznę i w Łazienkach krwawe walki za ojczyznę”. Ten szczegół podkreśla lokalny koloryt, ale jednocześnie wskazuje na pewną przaśność i przewidywalność rodzimej produkcji, często stawiającej na tematy patriotyczne czy obyczajowe. Publiczność reaguje żywiołowo – „z przerażenia drżysz po takiej jatce i dłoń twoja błądzi po sąsiadce”, co jest dowodem na bezpośredni, fizyczny odbiór, ale też na pewną naiwność. Po seansie okazuje się, że film, mimo wzruszeń, jest „starym gratem”, a tłum, mimo obejrzenia „pięciu lub sześciu” części, „nie wie, jaka była filmu treść”. To gorzka refleksja nad jakością i spójnością rodzimych scenariuszy.
Karol Hanusz, jako artysta kabaretowy, doskonale rozumiał mechanizmy rozrywki i oczekiwania publiczności. Był znany z umiejętności śpiewania warszawskich piosenek, tekstów Tuwima i parodii. Piosenka „Kino” to właśnie taka kabaretowa miniatura, z przymrużeniem oka komentująca rzeczywistość, ale jednocześnie doceniająca potęgę „dziesiątej muzy”. Hanusz śpiewa o kinie jako o miejscu, gdzie można zapomnieć o troskach i zanurzyć się w świecie fikcji. To hołd złożony magii ekranu, nawet jeśli krytykuje pewne aspekty zarówno zagranicznej, jak i rodzimej kinematografii.
Finalne strofy, „Ach, krajowa taka filma, filma swój odrębny bardzo styl ma, styl ma”, są ironicznym podsumowaniem. Mimo wszystkich wad, kino krajowe ma swój niepowtarzalny charakter, a publiczność i tak pragnie „na płótnie być z Bruczówną wraz”. Piosenka „Kino” pozostaje barwnym świadectwem epoki, w której film stawał się coraz ważniejszym elementem kultury masowej, kształtującym wyobraźnię i dostarczającym emocji zmęczonemu codziennością społeczeństwu.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?