Fragment tekstu piosenki:
Od grzechu gorsza jest samotność
Twoja samotność gorsza jest niż grzech
Więc grzeszysz by zabić przed twoją samotnością lęk
Od grzechu gorsza jest samotność
Od grzechu gorsza jest samotność
Twoja samotność gorsza jest niż grzech
Więc grzeszysz by zabić przed twoją samotnością lęk
Od grzechu gorsza jest samotność
„Egoiści” Edyty Bartosiewicz to utwór, który z niezwykłą intensywnością zgłębia mroczne zakamarki ludzkiej psychiki, stawiając w centrum samotność jako siłę bardziej destrukcyjną niż sam grzech. Piosenka, powstała w 2000 roku jako część ścieżki dźwiękowej do filmu Mariusza Trelińskiego o tym samym tytule, jest owocem intrygującej współpracy artystki z zespołem Agressiva 69. To spotkanie dwóch światów muzycznych – Bartosiewicz, znanej z emocjonalnych i szczerych tekstów, oraz industrialno-zimnofalowej Agressivy 69 – nadało kompozycji unikalny, lekko industrialny, lekko triphopowy charakter, potęgując jej atmosferę niepokoju i introspekcji. Edyta Bartosiewicz zresztą wielokrotnie podkreślała chemię, jaka zrodziła się podczas tej współpracy, zapraszając później Bodka Pezdę i Sławka Leniarta do produkcji albumu „Ten moment”.
Już pierwsze wersy, „Od grzechu gorsza jest samotność”, stanowią centralną tezę utworu, niczym mroczne credo, które wyznacza kierunek całej narracji. Podmiot liryczny jawi się jako postać rozdarta, obserwowana przez „Oko Boga pod brudnym makijażem” – metaforę zarówno wewnętrznego sądu, jak i wszechwiedzącego, być może zdegustowanego spojrzenia świata na osobę ukrywającą swoje prawdziwe ja pod maską iluzji i grzechu. Stawanie „przed obcych bóstw ołtarzem” sugeruje poszukiwanie ukojenia w niewłaściwych miejscach, uleganie pokusom lub kompromisom, które oddalają od autentyczności i wewnętrznego spokoju.
Noc w piosence nie jest jedynie porą doby, lecz „przepastną nocą”, która „wyrywa Cię na próbę sił”. Jest to nieustanne zmaganie z własnymi słabościami, powtarzające się upadki („Kolejny raz przegrywasz z nią”). Mimo to, w tej ciemności tli się iskierka nadziei, wiara w „cudowne tchnienie”, które ma przywrócić „boskie stworzenie”. To pragnienie odkupienia, powrotu do czystości, jest jednak skontrastowane z pesymistycznym pytaniem refrenu: „Czy już nie jest za późno?”. Pytanie to rezonuje z osobistymi doświadczeniami Edyty Bartosiewicz, która w wywiadach mówiła o trudnych okresach, utracie głosu i długiej drodze do odzyskania wewnętrznej równowagi, co było wynikiem „długiego procesu, zachodzącego we mnie przez ostatnich kilkanaście lat”.
Obrazy „Dawnych miłości wyschniętych oceanów” i „Ścieżek sumienia śniegiem usypanych” malują wizję duchowej pustyni, miejsca, gdzie uczucia wyschły, a moralne drogowskazy zostały zasypane, czyniąc powrót do pierwotnej niewinności niemal niemożliwym. Paradoksalne „Nie jest za późno” – powtarzane z determinacją – może być zarówno desperackim zaprzeczeniem, próbą oszukania samego siebie, jak i płomieniem nadziei, który nie pozwala całkowicie się poddać. Taki dualizm w tekstach Bartosiewicz jest często obecny; jej twórczość, zwłaszcza na płytach takich jak „Dziecko”, często odzwierciedlała wewnętrzne rozterki i „mnóstwo niezdrowych emocji”.
W kolejnej części piosenki pojawia się wezwanie do walki o przetrwanie: „A ty płyń płyń / Do brzegu płyń ostatkiem sił”. To apel o mobilizację ostatnich zasobów siły woli, by wyrwać się z objęć samotności, która jest gorsza od grzechu. Właśnie z tego lęku przed samotnością rodzi się akt grzeszenia: „Więc grzeszysz by zabić przed twoją samotnością lęk”. Grzech staje się tu swego rodzaju ucieczką, próbą wypełnienia pustki, choćby iluzorycznym kontaktem, intensywnym doznaniem.
Powtarzane w utworze „You got a feel me up...” jest kluczowe dla zrozumienia desperacji podmiotu. Według jednego ze źródeł, można to interpretować jako „podtrzymujesz mnie”. W tym kontekście, fraza nabiera nowego wymiaru – jest to błaganie o wsparcie, o to, by ktoś lub coś pomogło przetrwać, utrzymać się na powierzchni w obliczu paraliżującego lęku. To prośba o poczucie życia, o bodziec, który pozwoli poczuć cokolwiek, byleby tylko nie pogrążyć się w bezdennej otchłani samotności. Osobiste poszukiwania i wewnętrzna walka Edyty Bartosiewicz, która publicznie opowiadała o swoich lękach i potrzebie odnalezienia „wewnętrznego spokoju”, nadają tym słowom dodatkowej autentyczności.
Ciekawostką jest fakt, że do utworu powstał teledysk z udziałem Magdaleny Cieleckiej, który Edyta Bartosiewicz uznała za „dość ostry” i ostatecznie nigdy nie trafił do oficjalnego obiegu, co tylko podkreśla intensywność i bezkompromisowy charakter tego dzieła. W „Egoistach” Edyta Bartosiewicz tworzy sugestywny portret człowieka uwikłanego w egzystencjalny ból, który w samotności odnajduje największego wroga. Piosenka jest odzwierciedleniem głębokiego lęku przed izolacją, który popycha do autodestrukcyjnych zachowań, ale jednocześnie zawiera w sobie tlącą się nadzieję na ratunek i odrodzenie. To intensywna opowieść o ludzkiej słabości i sile, o upadku i pragnieniu wzniesienia się ponad własne ego.
Interpretacja powstała z pomocą AI na podstawie tekstu piosenki i informacji z Tekstowo.pl.
Twoja opinia pomaga poprawić błędy i ulepszyć interpretację!
✔ Jeśli analiza trafia w sedno – kliknij „Tak”.
✖ Jeśli coś się nie zgadza (np. kontekst, album, znaczenie wersów) – kliknij „Nie” i zgłoś błąd.
Każdą uwagę weryfikuje redakcja.
Zgadzasz się z tą interpretacją?