Fragment tekstu piosenki:
To wstyd to złość to dzień to noc to blask to cień to znak
Że miłość jest tym czego chcę
To wstyd to złość to dzień to noc to blask to cień to znak
Że miłość jest tym czego chcę
To wstyd to złość to dzień to noc to blask to cień to znak
Że miłość jest tym czego chcę
To wstyd to złość to dzień to noc to blask to cień to znak
Że miłość jest tym czego chcę
Piosenka „Margaret” zespołu Myslovitz, pochodząca z ich wydanego w 2002 roku albumu Korova Milky Bar, jest głęboką i poruszającą podróżą w głąb ludzkiej psychiki, naznaczoną melancholią i poszukiwaniem sensu. Album Korova Milky Bar jest uznawany za jeden z najbardziej depresyjnych w dorobku grupy, a jego koncepcja koncentruje się wokół presji społecznej, braku empatii i ukrywania własnych uczuć. W kontekście całego krążka, teksty na ogół przypisuje się Przemysławowi Myszorowi i Wojciechowi Powadze, z uwagi na zaangażowanie Artura Rojka w poboczny projekt Lenny Valentino w tamtym okresie. Jednakże, specyficzne informacje dotyczące utworu "Margaret" wskazują Artura Rojka jako autora jego tekstu. Niezależnie od dokładnego autorstwa, utwór doskonale wpisuje się w charakterystyczną dla Myslovitz twórczość, która – jak podkreślają sami muzycy – często tworzy obrazy i jest otwarta na wielorakie interpretacje.
Utwór rozpoczyna się od wstrząsającej wizji: „Stanąłem w drzwiach i upadłem na twarz / Pierwszy raz zrozumiałem coś”. Ten upadek można interpretować zarówno dosłownie, jak i metaforycznie, jako moment nagłego, bolesnego olśnienia, przebudzenia. Podmiot liryczny uświadamia sobie, że „Kochałem swój cień / Ja nie liczyłem się widzę / Jak mój cień dogania mnie”. Miłość do własnego cienia sugeruje tu egocentryzm, zapatrzenie w siebie, a może nawet niezdrową fascynację własną mroczną stroną lub iluzorycznym obrazem siebie. Z kolei „cień doganiający” może symbolizować konsekwencje wcześniejszych działań, nadciągającą rzeczywistość, która brutalnie konfrontuje bohatera z jego ukrytymi lękami i niedoskonałościami.
Kolejne wersy pogłębiają poczucie alienacji i odpersonalizowania: „Moje ciało to rzecz / Moja radość jeden dźwięk / Zamknę oczy aby schować się”. Ciało staje się tu jedynie przedmiotem, pozbawionym głębszego znaczenia, a radość sprowadzona jest do „jednego dźwięku”, co podkreśla jej ulotność i znikomość. Pragnienie „zamknięcia oczu, aby schować się” to wyraz bezsilności i ucieczki przed rzeczywistością. Życie jawi się jako „wiatr” – nieuchwytne, chaotyczne i niepodlegające kontroli. W tej pustce podmiot liryczny pozostaje „Z moim cieniem jestem sam”, co uwydatnia jego głęboką samotność, nawet w towarzystwie własnej podświadomości czy ukrytych aspektów tożsamości.
Dalej tekst wprowadza niepokojące obrazy: „Ukryta twarz oznacza że wiesz / coś z czym nikt nie godzi się / Dziwny sen / Na ścianie plama krwi / Białe światło chce do niego iść”. „Ukryta twarz” może symbolizować wstyd, poczucie winy, mroczny sekret, coś, co jest odrzucane przez społeczeństwo lub własne sumienie. „Dziwny sen” i „plama krwi na ścianie” to mocne, niemal surrealistyczne obrazy, które mogą wskazywać na traumę, wewnętrzny ból, a nawet myśli o destrukcji. Pojawiające się „białe światło, które chce do niego iść” jest ambiwalentne – może symbolizować nadzieję na oczyszczenie, zbawienie, ale równie dobrze może być zapowiedzią końca, rozpuszczenia się w nicości, co w kontekście reszty tekstu nabiera wymiaru egzystencjalnej desperacji.
Powtórzenie motywu „Moje ciało to rzecz / Moja radość jeden dźwięk / Zamknę oczy aby schować się / Moje życie to wiatr / Z moim cieniem jestem sam” wzmacnia poczucie beznadziei i niemożności ucieczki od własnego losu, od samego siebie. Jednak to w ostatnim, wielokrotnie powtarzanym fragmencie piosenki następuje kluczowe przesunięcie: „To wstyd to złość to dzień to noc to blask to cień to znak / że miłość jest tym czego chcę”. Jest to kaskada skrajnych emocji i stanów – od negatywnych (wstyd, złość) po neutralne (dzień, noc) i dualistyczne (blask, cień). Cała ta gama doświadczeń, dychotomia życia, prowadzi do jednej, nadrzędnej konkluzji. Mimo mroku, bólu i wewnętrznych zmagań, pomimo świadomości wszystkich ciemnych stron istnienia, podmiot liryczny finalnie uświadamia sobie, że tym, czego naprawdę pragnie i co jest jego ostateczną nadzieją, jest miłość. Ta powtarzająca się fraza działa jak mantra, desperackie wołanie o połączenie, akceptację i sens w chaotycznym świecie. Podkreśla, że w obliczu egzystencjalnego cierpienia i poczucia zagubienia, miłość pozostaje jedynym prawdziwym celem i pragnieniem, mostem, który może połączyć go z innym, a może przede wszystkim – z samym sobą. Utwory Myslovitz, jak wskazuje dziennikarz Mateusz Wawrzyszkiewicz, często opowiadają o trudnych emocjach, towarzyszą słuchaczowi i w jakimś stopniu wypierają poczucie totalnej alienacji, ponieważ obcuje się z poezją. „Margaret” jest tego doskonałym przykładem, oferując smutną, lecz wspierającą refleksję nad ludzką kondycją i nieustannym dążeniem do miłości, nawet w najciemniejszych zakamarkach duszy.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?