Fragment tekstu piosenki:
– Dosyć mamy tego, co było,
– Panowie szlachta! W górę brzuchy
– Nie da dobrocią się – to siłą
Strzec przed hetmanem praw swych zguby!
– Dosyć mamy tego, co było,
– Panowie szlachta! W górę brzuchy
– Nie da dobrocią się – to siłą
Strzec przed hetmanem praw swych zguby!
"Rokosz" Jacka Kaczmarskiego i Zbigniewa Łapińskiego to piosenka, która w przejmujący sposób ukazuje cykliczność i destrukcyjną naturę szlacheckiego buntu, odwołując się do historycznego zjawiska rokoszu w Rzeczypospolitej. Tekst, napisany przez Kaczmarskiego i opatrzony muzyką Zbigniewa Łapińskiego, znalazł się na albumie "Sarmatia" z 1994 roku, programie artystycznym, który "nawiązywał do Polski szlacheckiej i wywodzących się z tego okresu współczesnych przywar narodowych". Piosenka ta, jak wiele innych Kaczmarskiego, charakteryzuje się melosemicznym rozwiązaniem, gdzie "agogicznie natężona melodia podkreśla »dzianie się« historii", wciągając słuchacza w dynamiczną machinę dziejów.
Utwór jest zbudowany na zasadzie dialogu i zbiorowego krzyku, oddając chaos i bezrefleksyjny zapał zbuntowanej szlachty. Każda z trzech zwrotek zaczyna się od "Dosyć mamy tego, co było/jest/będzie!", co symbolizuje nieustanne niezadowolenie i pragnienie zmian, które jednak w istocie prowadzą do powielania starych błędów. Pierwsza zwrotka dotyczy przeszłości, sprzeciwu wobec "hetmana" i odrzucenia "podpisów i układów" na rzecz "krwi", która ma być "szczera". Jest to wyraz fundamentalnego braku zaufania do prawa i dążenie do rozwiązań siłowych, typowych dla kultury sarmackiej. W drugiej części, niezadowolenie dotyczy teraźniejszości ("tego co jest"), a celem buntu staje się "kanclerz", uznawany za "kundla", którego wystraszy "po gardle ostrza gest". Szlachta odrzuca "odezwy, sądy, pozwy", widząc siebie jako "ofiarne kozły" matactw i grożąc, że "Padnie kraj, jeśli nas nie stanie!". W tym fragmencie Kaczmarski z niezwykłą precyzją oddaje sarmacki egotyzm i przekonanie o własnej niezastąpionej roli w państwie. Ostatnia zwrotka przenosi bunt w przyszłość ("tego, co będzie!"), gdzie szlachta dąży do osadzenia "jednego z nas na tronie", by "wziął w ręce nasze sprawy". Paradoksalnie, w imię zmian i "uniesienia razem władzy ciężaru", końcowym postulatem jest powrót do przeszłości: "Niech zatem będzie tak, jak było!". To gorzkie podsumowanie pokazuje, że rokosz, zamiast postępu, prowadzi do błędnego koła, powtarzalności i konserwowania destrukcyjnych schematów.
Refren, powtarzający się po każdej zwrotce, stanowi symboliczną kontrę do chaotycznych okrzyków szlachty. Słowa o "hufcach niebieskich" i "świetlistych bastionach" broniących przed "czeluściami piekieł", a także o "niedoczesnych tronach", na które czekają buntownicy, ujawniają głęboko zakorzenioną mistykę i religijną autoperswazję sarmackiej ideologii. Szlachta wierzy w swoje boskie posłannictwo i szczególne miejsce w planach opatrzności, usprawiedliwiając tym samym swoje partykularne interesy i krwawe czyny. Z kolei ostatni refren odrzuca "obce wzory" Niemców, Szwedów i Anglików, podkreślając uparte trzymanie się własnych, często anachronicznych "praktyk". Jest to wyraźne nawiązanie do ksenofobii i izolacjonizmu, które przyczyniły się do upadku Rzeczypospolitej, a które Kaczmarski często demaskował w swojej twórczości.
"Rokosz" nie jest pieśnią o konkretnym buncie, lecz o cyklicznym zjawisku w historii Polski, o "pewnym cyklicznym zjawisku w historii Polski", które powtarzało się w różnych formach, od rokoszu Zebrzydowskiego po rokosz Lubomirskiego, a nawet konfederację barską. Piosenka w sugestywny sposób przedstawia mechanizmy buntu, który, choć rzekomo ma służyć dobru Rzeczypospolitej, w istocie staje się areną walki o władzę i wpływy, często prowadząc do anarchii i osłabienia państwa. Kaczmarski, przez całą swoją twórczość, w tym w programie "Sarmatia", krytycznie odnosił się do polskich mitów narodowych i "współczesnych przywar narodowych" wywodzących się z okresu szlacheckiego. Pieśń ta, śpiewana głośno i ekspresyjnie, z "agogicznie natężoną melodią", sprawia, że słuchacz staje się "uczestnikiem wydarzeń", wyobrażając sobie szlachtę podnoszącą bunt.
Jacek Kaczmarski, nazywany "bardem wolności" i "sprzeciwu wobec wszelkich totalitaryzmów", często zaskakiwał reinterpretacją popularnych fraz i symboli. "Rokosz" doskonale wpisuje się w ten nurt, ukazując fałszywą retorykę i samozadowolenie, które pod płaszczykiem patriotyzmu kryją egoizm i krótkowzroczność. Piosenka jest gorzkim komentarzem do polskich skłonności do anarchii, podnoszenia "wrzawy" zamiast konstruktywnego działania i cyklicznego niszczenia fundamentów państwa w imię źle pojętej wolności. Jest to lekcja historii, która, niestety, pozostaje aktualna.
Interpretacja powstała z pomocą AI na podstawie tekstu piosenki i informacji z Tekstowo.pl.
Twoja opinia pomaga poprawić błędy i ulepszyć interpretację!
✔ Jeśli analiza trafia w sedno – kliknij „Tak”.
✖ Jeśli coś się nie zgadza (np. kontekst, album, znaczenie wersów) – kliknij „Nie” i zgłoś błąd.
Każdą uwagę weryfikuje redakcja.
Zgadzasz się z tą interpretacją?