Interpretacja A przecie mi żal - Bułat Okudżawa

Fragment tekstu piosenki:

Ах, завтра, наверное, что-нибудь произойдет!
А всё-таки жаль, что нельзф с Александром Сергеичем
Поужинать в "Яр"
А всё-таки жаль, что кумиры нам снятся по-прежнему,
Reklama

O czym jest piosenka A przecie mi żal? Poznaj prawdziwe znaczenie i historię utworu Bułata Okudżawy

„A przecie mi żal” to jeden z najbardziej rozpoznawalnych i wzruszających utworów Bułata Okudżawy, wybitnego rosyjskiego barda, poety i prozaika, urodzonego w Moskwie w 1924 roku. Piosenka, znana również pod tytułem „Aleksander Siergiejewicz Puszkin”, jest głęboką refleksją nad przemijaniem, nostalgią za utraconym światem i złożonością ludzkiego doświadczenia w obliczu postępu.

Utwór rozpoczyna się od stwierdzenia, że „Co było – nie wróci i szaty rozdzierać by próżno”, co od razu wprowadza w melancholijny nastrój. Jednak to powtarzające się „A przecie mi żal” jest kluczem do zrozumienia emocji podmiotu lirycznego – to żal za tym, co bezpowrotnie minęło, choć świadomość nieodwracalności czasu jest obecna. W pierwszej strofie Okudżawa wyraża żal, że nie może „z Aleksandrem Siergiejewiczem po kolacji wpaść do Jaru choć na kwadrans”. Aleksander Siergiejewicz to oczywiście Aleksander Puszkin, ikona rosyjskiej literatury. „Jar” to legendarna moskiewska restauracja, popularna w XIX wieku, często odwiedzana przez Puszkina, Tołstoja czy Czechowa. To pragnienie wspólnego spotkania z historyczną postacią w miejscu przesiąkniętym duchem epoki to metafora tęsknoty za minionym złotym wiekiem kultury i wolności, której Okudżawa, wychowany w realiach sowieckich czystek i cenzury (jego rodzice padli ofiarą stalinowskich represji, ojciec został rozstrzelany, matka spędziła 18 lat w łagrze), zapewne doświadczał.

Kolejne strofy kontynuują ten dialog z przeszłością i teraźniejszością. Okudżawa dostrzega rozwój technologiczny – „teraz nie musimy błąkać się po ulicach po omacku: czekają na nas samochody i rakiety niosą nas w dal”. Jednocześnie ubolewa nad utratą dawnych symboli: „A przecież mi żal, że w Moskwie nie ma już dorożkarzy, choćby jednego, i nie będzie odtąd – a żal”. Dorożkarze symbolizują nie tylko inny, wolniejszy rytm życia, ale także pewien rodzaj osobistej, ludzkiej interakcji, która zanikła w zmechanizowanym świecie.

Wiersz idzie dalej w krytyce powierzchownego postępu, gdy autor kłania się „bezbrzeżnemu morzu wiedzy”, kochając swój „rozumny, doświadczony wiek”. Jednakże, paradoksalnie, „A przecie mi żal, że bożyszcza wciąż śnią nam się” i że „do dziś wciąż uważamy się za parobków”. To stwierdzenie jest gorzką refleksją nad niezależnością myśli i wolnością jednostki w społeczeństwie, które, mimo deklarowanego postępu, wciąż ulega kultom i ideologiom, tracąc własną autonomię. Może to być subtelna aluzja do kultu jednostki i braku prawdziwej emancypacji w ówczesnym Związku Radzieckim.

Okudżawa zauważa także, że „nasze zwycięstwa kuliśmy nie na darmo i pielęgnowaliśmy je”, osiągając „bezpieczną przystań i światło”. Ale zaraz dodaje: „A przecie mi żal: czasem nad naszymi zwycięstwami wznoszą się cokoły, które są wyższe niż zwycięstwa”. Ta linia to potężna metafora pustych, propagandowych monumentów i kultu triumfu, który przesłania prawdziwą wartość i sens osiągnięć, a czasem i ludzkie koszty tych „zwycięstw”. Jest to sugestia, że forma (pomnik) stała się ważniejsza niż treść (prawdziwe zwycięstwo i jego znaczenie dla ludzi).

W kulminacyjnej strofie Okudżawa zwraca się bezpośrednio do Moskwy, personifikując ją jako surową, niewierzącą w łzy – symbol bezdusznego aparatu państwowego czy też zbiorowej, zahartowanej świadomości. Wskazuje, że „gdybyś w nasze łzy kiedyś uwierzyła, ani my, ani ty nie musielibyśmy smucić się nad tym, co minęło”. Jest to apel o empatię, o uznanie ludzkiego cierpienia i emocji, które w sowieckiej rzeczywistości były często tłumione i ignorowane.

Zakończenie piosenki, z jej pozornie nierealistyczną wizją, gdzie pod Arbackimi Wrotami pojawiają się dorożkarz i przechadzający się Puszkin, jest promykiem nadziei i świadectwem niezłomności wyobraźni. Okudżawa pisze: „Aha, jutro, pewnie, coś się zdarzy!”. To nie tylko poetycka fantazja, ale także wyraz głębokiej wiary w możliwość odrodzenia ducha, w ciągłość kultury i w to, że nawet w najbardziej opresyjnych czasach, elementy przeszłości – piękno, wolność, ludzkie ciepło – mogą powrócić, choćby na chwilę, dając nadzieję na lepsze jutro. Piosenka, przetłumaczona na polski między innymi przez Witolda Dąbrowskiego, zyskała ogromną popularność w Polsce, gdzie była śpiewana przez wielu artystów, w tym Edmunda Fettinga, Sławę Przybylską czy Piotra Machalicę, co świadczy o jej uniwersalnym przesłaniu i rezonowaniu z polską wrażliwością.

6 października 2025
5

Interpretacja powstała z pomocą AI na podstawie tekstu piosenki i informacji z Tekstowo.pl.
Twoja opinia pomaga poprawić błędy i ulepszyć interpretację!

Jeśli analiza trafia w sedno – kliknij „Tak”.
Jeśli coś się nie zgadza (np. kontekst, album, znaczenie wersów) – kliknij „Nie” i zgłoś błąd.

Każdą uwagę weryfikuje redakcja.

Zgadzasz się z tą interpretacją?

Top