Fragment tekstu piosenki:
Giganci tańczą, ultrafiolet wydobywa biel,
Giganci tańczą, każdy w sobie zakochany jest,
Rekiny disco pływające w lunatyka śnie,
Na bramce pan bóg, za pieniądze też go możesz mieć!
Giganci tańczą, ultrafiolet wydobywa biel,
Giganci tańczą, każdy w sobie zakochany jest,
Rekiny disco pływające w lunatyka śnie,
Na bramce pan bóg, za pieniądze też go możesz mieć!
„Giganci tańczą” Budki Suflera to utwór, który z albumu wydanego w 1986 roku stał się jednym z symboli obrazujących dekadencję i powierzchowność środowisk tak zwanych „elit”. Piosenka, której muzykę stworzyli Romuald Lipko i Krzysztof Cugowski, a słowa Marek Dutkiewicz, to swoiste studium alienacji i cynizmu, ukryte pod płaszczem rockowego brzmienia.
Już pierwsze wersy – „Co ja tu robię, co przygnało mnie tu, / W fioletowym amoku kołysze się tłum, / Wargi do warg, elity bal, jest cudnie” – wprowadzają w nastrój obcości i pozornego splendoru. Fioletowy kolor światła, często używany w klubach i na dyskotekach, staje się tu symbolem sztuczności i odrealnienia. Tłum „kołyszący się w amoku” to ludzie pogrążeni w hedonistycznym transie, skupieni na powierzchownych relacjach. Określenie „elity bal” jasno wskazuje na zamożne, wpływowe kręgi społeczne, które zamiast autentycznych więzi, oferują „wargi do warg” – gest pusty i mechaniczny.
Dalsze zwrotki piosenki precyzują ten gorzki obraz. Mamy tu „królów srebra” – ludzi bogatych, bez skrupułów dążących do celu, którzy wyskoczyli na „ring”, czyli do walki o wpływy i przyjemności. Ich „żony w domu zostały nie licząc na nic, / Oczy ich są codziennie bardziej smutne” – to poruszający kontrast, ukazujący ukryte koszty tej elitarnej zabawy: samotność i ból najbliższych. Wers „Ten co kapelę swoją spuścił na psy / Dawno umarł, lecz o tym nie powiedział mu nikt, / Przed domem merc w Hamburgu gdzieś skradziony” to ostra krytyka moralnego upadku i bezkarności. Pokazuje, że nawet ci, którzy zatracili wszelkie wartości, nadal funkcjonują w tym świecie iluzji, często otoczeni luksusem pochodzącym z nieuczciwych źródeł. Postać radiowca, który „przyszedł dziś z wokalistką, potem pójdzie z nią spać / W radiu da cynk, że głos jej wart miliony”, to bezpośrednia aluzja do korupcji i wykorzystywania pozycji w mediach dla osobistych interesów i manipulacji. Ten motyw pojawia się również w innych utworach Budki Suflera, zwłaszcza na albumie „Cisza”, wydanym kilka lat później, w 1993 roku, który również poruszał tematykę mediów i ich wpływu na rzeczywistość, czego przykładem jest piosenka „Twoje radio”.
Refren – „Giganci tańczą, ultrafiolet wydobywa biel, / Giganci tańczą, każdy w sobie zakochany jest, / Rekiny disco pływające w lunatyka śnie, / Na bramce pan bóg, za pieniądze też go możesz mieć!” – jest kulminacją tej wizji. Ultrafiolet symbolizuje sztuczne światło, które tylko wydobywa biel, czyli maskuje prawdziwe barwy, nie pozwala dostrzec prawdy. „Każdy w sobie zakochany jest” doskonale oddaje narcyzm i egoizm tych środowisk. „Rekiny disco” to drapieżnicy, którzy w tym „lunatyka śnie” – czyli w oderwanej od rzeczywistości, transowej atmosferze – realizują swoje prymitywne instynkty. Najbardziej cyniczny jest jednak wers „Na bramce pan bóg, za pieniądze też go możesz mieć!”, który uderza w samo sedno wartości moralnych, sugerując, że w tym świecie wszystko jest na sprzedaż, nawet transcendencja.
W piosence pojawiają się również „komandosi seksu” i „ruda modliszka” – wyraziste metafory, które potęgują obraz drapieżnego, seksualnego aspektu tego balu. Modliszka, owad kojarzony z pożeraniem samca po kopulacji, staje się symbolem kobiety wykorzystującej mężczyzn. Jednak jej historia kończy się prozaicznie – „Ale to sen – jutro do Kielc gościnnie” – co ponownie podkreśla ulotność i powierzchowność tego świata, sprowadzając „gwiazdę gwiazd” do roli artystki chałturzącej w prowincjonalnych klubach.
Utwór wieńczy moment autorefleksji. Bohater, który „od godziny przedrzeźnia mnie, / Małpuje każdy mój grymas, każdy mój gest”, okazuje się być odbiciem w lustrze. „Biję go w nos, sypie się szkło – to lustro...” to gwałtowne zderzenie z prawdą o sobie i otaczającej rzeczywistości. Zniszczenie lustra oznacza rozbicie iluzji, koniec samooszukiwania. To prowadzi do ostatecznego przebudzenia: „Co ja tu robię, co przygnało mnie tu, / Jak złapany stop-klatką zatrzymał się tłum, / Umiera bal, elity bal, jak pusto...” . Nagłe zamilknięcie tłumu to symboliczne zakończenie beztroskiej zabawy i objawienie pustki, która kryje się za fasadą splendoru.
Ciekawostką jest, że album „Giganci tańczą”, wydany w 1986 roku, był pierwszym po powrocie Krzysztofa Cugowskiego do zespołu i miał za zadanie umocnić jego dobrą opinię po przyjęciu nagranej z nim płyty „Czas czekania, czas olśnienia”. Mimo że tytułowy utwór stał się krótkotrwałym przebojem, cały album nie był wielkim sukcesem rynkowym. Co więcej, niektórzy krytycy wskazywali, że „Giganci tańczą” to płyta o dziwnej realizacji i nietypowym brzmieniu, przepełniona technicznymi wpadkami, a remastery nie zawsze to poprawiały. Niektórzy recenzenci określali album jako „jedyną płytę Budki Suflera, na której można posłuchać rasowego heavy metalu w stylu lat 80.”, zwracając uwagę na mroczny klimat, pustkę, zagubienie, schizofrenię i mrok duszy w tekstach. Sam Romuald Lipko uważał utwór „Giganci tańczą” za bardzo udany, choć stylem przypominający bardziej Dire Straits niż typową Budkę Suflera. Piosenka „Giganci tańczą” to zatem nie tylko barwny obraz tamtych czasów, ale też odważna, rockowa wypowiedź na temat moralnego kryzysu, podana w nowatorskim na ówczesne czasy brzmieniu zespołu.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?