Fragment tekstu piosenki:
Gotyckie odrzwia chylą się
I skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich
W brylantowej mgle.
Gotyckie odrzwia chylą się
I skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich
W brylantowej mgle.
"Jest taki samotny dom" Budki Suflera to utwór, który nie bez powodu zyskał miano rockowego hymnu i bywa porównywany do takich dzieł jak "Bohemian Rhapsody" czy "We Are the Champions". Ta rockowa mini-opera, wydana w 1975 roku jako pierwszy singel z albumu „Cień wielkiej góry”, jest absolutną klasyką polskiego rocka, pełną zmian tempa i nastroju. Co ciekawe, utwór powstał w pewnym pośpiechu, jako ostatni z materiału na debiutancki album.
Narracja tekstu, za którą odpowiada Adam Sikorski, to poetycka podróż w głąb tajemniczego, opuszczonego dworu, osadzona w scenerii burzowej nocy. Początkowe wersy "Uderzył deszcz, wybuchła noc, Przy drodze pusty dwór, W katedrach drzew, w przyłbicach gór, Wagnerowski ton" natychmiast wprowadzają nas w atmosferę grozy i melancholii. Samotny wędrowiec, prawdopodobnie odzwierciedlający wewnętrzny stan emocjonalny, szuka schronienia w martwym, pustym dworze, gdzie czas wydaje się być "w szary pył rozbity". Użycie "wagnerowskiego tonu" odwołuje się do monumentalnej, dramatycznej muzyki, co doskonale współgra z gotycką aurą budowaną przez słowa i muzykę.
W miarę rozwoju utworu, burza, będąca symbolem wewnętrznego niepokoju, trwa, ale następuje niespodziewana przemiana. "Nagle feeria barw i mnóstwo świec, Ktoś na skrzypcach gra" – ten fragment wprowadza element fantazji i ucieczki od rzeczywistości. Gotyckie odrzwia "chylą się i skrzypiąc suną w bok", aby ustąpić miejsca "białej pani", która "płynie z nich w brylantowej mgle". Ta zjawa, z "rudych włosów płomieniem", staje się przewodniczką bohatera w magicznym locie "nad górami", a w jego dłoni pojawia się róża. To kluczowy moment piosenki, symbolizujący pragnienie miłości, ucieczkę w świat marzeń i odnalezienie ukojenia w ramionach wyidealizowanej postaci. Spotkanie z tajemniczą zjawą w opustoszałym domu jest zmysłowe i jednocześnie niepokojące.
Jednakże, jak po każdej nocy przychodzi dzień i po każdej burzy spokój, tak i ten sen o niezwykłym spotkaniu musi się skończyć. "Nagle ptaki budzą mnie Tłukąc się do okien" to brutalne przebudzenie, powrót do szarej rzeczywistości pustego domu. Mimo to, wspomnienie o "najmilszej z wszystkich" pozostaje, utrwalone na szkle witraża, a w ręce bohatera wciąż tkwi "lekko zwiędła róża". Ten symboliczny przedmiot jest pamiątką po nierealnym doświadczeniu, dowodem na to, że nawet ulotne marzenia mogą pozostawić po sobie trwały ślad w duszy. Róża, choć zwiędła, świadczy o tym, że to, co wydarzyło się w samotnym domu, miało realny wpływ na wewnętrzny świat bohatera.
Utwór podkreśla cykliczność życia i nadzieję na nowe początki: "A po nocy przychodzi dzień, A po burzy spokój". Mimo konieczności "zanurzenia się w życie" i dalszej drogi, bohater nosi w sobie to cenne wspomnienie. To piosenka o samotności, pragnieniu ucieczki w świat fantazji, ale także o powrocie do rzeczywistości z bagażem wspomnień, które, choć ulotne, kształtują naszą tożsamość.
W kontekście powstania, muzyka do utworu powstała dosyć szybko, a Romuald Lipko stworzył zarys melodii "A po nocy przychodzi dzień", przeczuwając jej potencjał. Krzysztof Cugowski dopomógł w stworzeniu fundamentu ballady, na który składały się organy i jego potężny głos. Następnie dodano gitarowy mostek Andrzeja Ziółkowskiego i jeden z najcięższych i najmroczniejszych gitarowych riffów w historii zespołu. Co ciekawe, perkusja Tomasza Zeliszewskiego została przesunięta o dwie ćwierćnuty w stosunku do reszty instrumentów, aby uniknąć porównań do Black Sabbath, których muzyka była wtedy inspiracją dla ciężkiego riffu. Utwór wzbogacono o intro na dzwonkach i smyczki, które łagodzą ostry riff i dodają katedralnego klimatu.
Ciekawostką jest fakt, że w 1976 roku powstała niemieckojęzyczna wersja utworu, zatytułowana "Ich bin neu geboren", która dziś jest niemal zapomniana. "Jest taki samotny dom" to mini-suita łącząca elementy rocka progresywnego i hard rocka, charakteryzująca się brakiem regularnych zwrotek i refrenów, co dodaje jej niepokojącego uroku. Był to często utwór, którym Budka Suflera kończyła swoje koncerty, przedstawiając w jego trakcie członków ekipy. Wokal Krzysztofa Cugowskiego, wspierany w wersji z 1975 roku przez chórki Alibabek, jest tutaj szczególnie nośny, sprawiając, że utwór jest dosłownie "niesiony". Całość tworzy dzieło, które porusza uniwersalne tematy ludzkiej psychiki, łącząc monumentalną muzykę z głębokim, symbolicznym tekstem.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?