Fragment tekstu piosenki:
Ona by tak chciała byś tu ze mną
Kręcić blanty po czym liczyć bankroll
Ona by tak chciała tańczyć ze mną
Późną nocą kiedy gwiazdy wzejdą
Ona by tak chciała byś tu ze mną
Kręcić blanty po czym liczyć bankroll
Ona by tak chciała tańczyć ze mną
Późną nocą kiedy gwiazdy wzejdą
Piosenka „Ona by tak chciała” Ronniego Ferrari to bezsprzecznie jeden z największych fenomenów polskiego internetu i rynku muzycznego 2019 roku, szybko zdobywając status imprezowego hymnu, granego „dosłownie wszędzie: w klubach, dyskotekach, parapetówkach, domówkach, urodzinach, a nawet na weselach”. Utwór, za którym stoi Hubert Kacperski (znany jako Ronnie Ferrari), w niezwykle krótkim czasie osiągnął miliony wyświetleń na YouTube, wyprzedzając w popularności nawet uznanych artystów. Jego sukces jest tym ciekawszy, że początkowo piosenka miała być jedynie prześmiewczym utworem, eksperymentem, a tekst powstał w zaledwie jeden dzień. Co więcej, jak zdradził sam artysta, to jego matka, której spodobał się bit i melodia, ostatecznie przyczyniła się do wydania kawałka w znanej formie. Warto dodać, że pseudonim Ronnie Ferrari pochodzi od postaci stworzonej przez jednego z ulubionych twórców muzyki elektronicznej Huberta, Gettera.
Tekst piosenki rozpoczyna się od bezpośredniego i wulgarnego wprowadzenia, które od razu zaznacza jej niekonwencjonalny i imprezowy charakter. Zwrotka „Kurwa, na osiemnastkach / Po, nie wiem, dziesięciu shotach / Ta piosenka jest naprawdę kurwa / Przepotężna i ma potencjał” to deklaracja intencji – utwór ma być głośny, bezpretensjonalny i idealny do szalonej zabawy, szczególnie w kontekście młodzieżowych imprez, gdzie alkohol odgrywa znaczącą rolę. Ta surowość i prostota języka stała się jednym z jego znaków rozpoznawczych i przyczyniła się do określenia gatunku jako „patologiczne disco polo”, mieszające elementy disco polo, wiejskiego folku, rapu i techno.
Pierwsza zwrotka maluje obraz samotnego mężczyzny, który ucieka od rzeczywistości w nocnym pejzażu: „Jestem na dworze sam / Deszcz pada mi na głowę / Gibona w łapie mam / A zgasić go nie mogę”. To scena przesycona melancholią i pewnym buntem, w której bohater zdaje się szukać ukojenia w używkach i ciemnościach lasu, rozświetlając sobie drogę jedynie światłem telefonu. Nagle jednak jego samotność przerywa pojawienie się „jednej z dam”, która całkowicie go onieśmiela, „przy której tracę mowę”. Powrót do domu, gdzie zamiast modnego latte zaparza „herbatę”, sugeruje próbę powrotu do normalności lub prostej, niewymuszonej codzienności. Ta chwila spokoju zostaje jednak przerwana przez pukanie do drzwi i ponowne pojawienie się tej samej, intrygującej kobiety, która „skradła serce” podmiotowi lirycznemu.
Refren „Ona by tak chciała być tu ze mną / Kręcić blanty po czym liczyć bankroll / Ona by tak chciała tańczyć ze mn_ą / Późną nocą kiedy gwiazdy wzejdą” to centralny punkt utworu, wyrażający fantazję o wspólnym, hedonistycznym życiu. Połączenie kręcenia „blantów” (czyli jointów z marihuaną) i liczenia „bankrollu” (pieniędzy) symbolizuje pragnienie beztroskiego istnienia, gdzie używki i bogactwo idą w parze z miłością i wspólną zabawą do białego rana. Jest to idealizacja stylu życia wolnego od zobowiązań, pełnego spontaniczności i przyjemności. Ta powtarzalność refrenu wzmacnia jego hipnotyczny charakter, czyniąc go niezwykle chwytliwym.
Druga zwrotka kontynuuje ten obraz, wprowadzając elementy seksualnego podtekstu i dalszego oderwania od norm. „Siada na kanapie i patrzy prosto w oczy / Ja patrzę jej na dupę, bo po coś przyszła w nocy”. Bohater otwarcie przyznaje się do fizycznego pożądania, a jej obecność w nocy tylko to potęguje. Wers „Widzi tam coś we mnie, może ten napis z boku / Że napierdalamy we dnie, choć wolimy po zmroku” jest enigmatyczny, ale sugeruje, że kobieta dostrzega w nim pewną energię, pasję do „napierdalania”, czyli intensywnego działania, być może w kontekście imprezowania czy tworzenia muzyki, co ma miejsce zarówno za dnia, jak i nocą, choć preferowane są ciemniejsze pory.
Kolejne wersy przenoszą nas w fantastyczną podróż, pełną metafor i hiperboli. „Płyniemy jak rakieta, posypana mocna feta / wiatr ciągle wieje w żagle, a na horyzoncie Kreta”. Feta (amfetamina) i obraz rejsu na Kretę podkreślają eskapizm i narkotyczny odlot. Protagonista staje się „Kapitanem tego statku, co prowadzi się jak beta”, co może odnosić się do szybkiego i nieco chaotycznego, ale skutecznego stylu życia, gdzie „podbija nowe lądy i podaje baty w przekaz” – być może symbolizując twórczość muzyczną i jej zasięg. Mowa o „gazowanym nektarze”, którym „ludzie za Uralem leczyli siebie z udarów”, to kolejne odniesienie do alkoholu, ukazujące go jako panaceum na problemy. Bohater przyznaje, że ma „99 procent” problemów, które „każdy znika po butelce”, co prowadzi do stanu, gdzie „nikt nie trzyma steru” – utraty kontroli i oddania się chwili. Te wersy są jaskrawym przykładem beztroskiego, a nawet autodestrukcyjnego podejścia do życia, które paradoksalnie stało się atrakcyjne dla słuchaczy.
Ostatnia sekcja, powtórzenie „Napierdalamy w Gdańsku / Napierdalamy w Wawce / Napierdalamy w Łodzi / Napierdalamy zawsze...”, to manifestacja wszechobecności i intensywności tego hedonistycznego stylu życia. Lista miast (Gdańsk, Warszawa, Łódź, Białystok, Włocławek, Płock, a nawet Stany Zjednoczone) podkreśla, że zabawa nie zna granic geograficznych ani czasowych. To hymn do nieustannej imprezy, gdzie „napierdalanie” staje się synonimem życia na pełnych obrotach, bez zahamowań.
Cały utwór, pomimo swojej surowości i wulgarności, która zresztą wywołała kontrowersje i dyskusje w mediach, szczególnie w kontekście obecności artysty w Telewizji Polskiej, gdzie „niecenzuralny kawałek” spotkał się z krytyką ze względu na wulgaryzmy i tematykę używek, okazał się trafić w gusta milionów. Ronnie Ferrari, czyli Hubert Kacperski, w wywiadach podkreślał, że utwór jest eksperymentalny, a jego rodzice „rozegrali” jego działalność bardzo wspierająco, pomimo tekstów o „ćpaniu, chlaniu”, co jest trudne dla 16-latka (choć Ronnie miał 19 lat w momencie premiery piosenki). Popularność piosenki zaowocowała licznymi coverami i parodiami, w tym nawet wersjami charytatywnymi czy korporacyjnymi, co świadczy o jej głębokim zakorzenieniu w kulturze internetu i szeroko pojętej popkulturze. Utwór jest oznaczony jako „explicit” i nie jest zalecany dla najmłodszych.
Ronnie Ferrari nie spoczął na laurach; kontynuuje swoją twórczość, a jego najnowszy singiel „Chciałbym byś” (z lutego 2025) jest wręcz określany jako „druga część historii”, w której „Ona by tak chciała” grała pierwsze skrzypce, eksplorując motyw nieszczęśliwej miłości: „on ją chce, a ona go nie”. To pokazuje, że artysta rozwija swój charakterystyczny styl, zachowując beztroskie, energetyczne i imprezowe brzmienie, które sprawiło, że „Ona by tak chciała” stała się nie tylko hitem, ale i kulturowym fenomenem. To utwór, który z premedytacją łamie konwencje, celebrując młodość, wolność i nieposkromioną chęć zabawy, odzwierciedlając jednocześnie realia i język pewnej części współczesnej młodzieży.
Interpretacja powstała z pomocą AI na podstawie tekstu piosenki i informacji z Tekstowo.pl.
Twoja opinia pomaga poprawić błędy i ulepszyć interpretację!
✔ Jeśli analiza trafia w sedno – kliknij „Tak”.
✖ Jeśli coś się nie zgadza (np. kontekst, album, znaczenie wersów) – kliknij „Nie” i zgłoś błąd.
Każdą uwagę weryfikuje redakcja.
Zgadzasz się z tą interpretacją?