Fragment tekstu piosenki:
A gdyby był taki aparat, co zrobi w mig
Wspaniały obraz mego ciała, spowitego
W te marne szaty, taki pstryk,
Co w jedną chwilę zrobi z tego coś pięknego...
A gdyby był taki aparat, co zrobi w mig
Wspaniały obraz mego ciała, spowitego
W te marne szaty, taki pstryk,
Co w jedną chwilę zrobi z tego coś pięknego...
"Gdyby był taki aparat" Marka Grechuty z gościnnym udziałem Urszuli Kiebzak to utwór wyjątkowy, stanowiący dialog artysty z jego muzą, a jednocześnie głęboką refleksję nad istotą piękna i procesem twórczym. Piosenka pochodzi z albumu „Śpiewające obrazy” z 1981 roku, na którym Grechuta, zainspirowany dziełami malarskimi, tworzył muzyczne impresje. Utwór znany jest także pod alternatywnym tytułem „Ach, gdyby był taki aparat”.
Początkowe wersy piosenki wprowadzają nas w duszny, męczący klimat sesji malarskiej. Modelka, wyrażana głosem Urszuli Kiebzak, skarży się na fizyczny dyskomfort i nudę: „Gasną mi powieki i szarzeją ręce...”, „Uśmiech mi już więdnie, nie będę się zmuszać...”. Te zdania, przeplatane lakonicznymi, wręcz surowymi uwagami malarza („Nie kręć się!”, „Nie ruszaj!”), doskonale oddają trudy i prozę bycia modelem. Kiebzak, absolwentka Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie i wychowanka profesorów takich jak Jerzy Jarocki czy Krzysztof Kieślowski, swoją interpretacją nadaje postaci modelki autentyczność i frustrację. Jej głos jest tu głosem zmęczonego ciała, kontrastującym z wizją artysty.
Refren, powtarzany dwukrotnie, stanowi centralny punkt utworu i wyraża pragnienie modelki – pragnienie łatwego i natychmiastowego uchwycenia ulotnego piękna. „A gdyby był taki aparat, co zrobi w mig / Wspaniały obraz mego ciała, spowitego / W te marne szaty, taki pstryk, / Co w jedną chwilę zrobi z tego coś pięknego...” to prośba o cud, o technologię, która zrewolucjonizowałaby proces twórczy, eliminując długotrwałe pozowanie i trud oczekiwania. Modelka marzy o "ulubionym" obrazie swojej twarzy, nawet jeśli kosztowałoby to miliony, co podkreśla uniwersalne pragnienie zachowania idealnego wizerunku. W ten sposób Grechuta zderza ze sobą dwie perspektywy – codzienną, cielesną, zniechęconą monotonią pracy, oraz idealistyczną, poszukującą doskonałości.
Dalsze fragmenty piosenki wzmacniają poczucie znużenia modelki. „Dłonie mi grabieją, zamarzły mi stopy, / Maluj sobie kwiatki albo antylopy...”, czy ironiczne „Słuchaj, ja naprawdę wolę już te garnki...” to wyraz jej zniechęcenia i poczucia, że jej piękno marnuje się w oczekiwaniu, a efekt pracy artysty nie rekompensuje jej wysiłku. Dla niej to tylko „płótno smarujesz”, a uznanie innych jest tylko chwilowe i powierzchowne.
Punktem kulminacyjnym i sercem interpretacji jest finałowy dialog, w którym objawia się geniusz i głębia artystycznej wizji Marka Grechuty. Kiedy modelka, wpatrując się w ukończone dzieło, nie rozpoznaje siebie – „Pokaż... To ja?! To chyba twoje przywidzenie...” – artysta odpowiada słowami, które stanowią credo twórcy: „To powleczony światłem oczu snu aksamit”. To nie jest tylko realistyczne odtworzenie, ale przetworzenie rzeczywistości przez pryzmat wrażliwości i snu. Następnie, w dramatycznym geście, artysta obwieszcza: „To nie jest śnienie, / To jesteś ty! Ja się nazywam Modigliani!”.
Odniesienie do Amedeo Modiglianiego, słynnego włoskiego malarza znanego z wydłużonych sylwetek i melancholijnych portretów, jest kluczowe. Modigliani nie dążył do wiernego odwzorowania rzeczywistości, lecz do uchwycenia esencji, wewnętrznej prawdy i nastroju modela, tworząc obrazy często zaskakujące, ale głęboko psychologiczne. W ten sposób Grechuta w mistrzowski sposób ukazuje, że prawdziwa sztuka wykracza poza dosłowne postrzeganie, oferując nową, często piękniejszą i bardziej trafną perspektywę na człowieka i świat. Utwór "Gdyby był taki aparat" znalazł się na płycie „Śpiewające obrazy”, która czerpała inspirację z wielu dzieł malarzy polskich i zagranicznych, takich jak Stanisław Wyspiański, Edgar Degas, a także właśnie Modigliani z jego Portretem Czechowskiej. Poprzez tę pieśń Grechuta sam staje się Modiglianim, ukazując moc sztuki w przekraczaniu widzialnego i objawianiu ukrytego piękna. Piosenka ta jest hymnem na cześć twórczej transformacji, która mimo znużenia i obiektywnego oszpecenia przez długi proces, potrafi ukazać w modelce – i w każdym z nas – coś pięknego.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?