Fragment tekstu piosenki:
W moim lesie wygasły już światła,
Noc już w coraz większym płaszczu chodzi.
Z głogu kropli, ostatniej co spadła,
Zimy biała gwiazda się urodzi.
W moim lesie wygasły już światła,
Noc już w coraz większym płaszczu chodzi.
Z głogu kropli, ostatniej co spadła,
Zimy biała gwiazda się urodzi.
Utwór Marka Grechuty „Droga za widnokres” to znacznie więcej niż piosenka – to muzyczny manifest, który zapoczątkował przełom w twórczości artysty. Wydany w 1972 roku jako tytułowy utwór z jego trzeciego albumu, jest jednocześnie pierwszym krążkiem nagranym bez słynnego zespołu Anawa. Grechuta, odchodząc od romantycznego wizerunku poezji śpiewanej, którą kreował z Anawą, założył nową formację – grupę WIEM, będącą akronimem od „W Innej Epoce Muzycznej”. Z muzykami jazzowymi i rockowymi na pokładzie, takimi jak Paweł Ścierański na gitarach czy Paweł Jarzębski na kontrabasie, Grechuta obrał kurs na eksperymentalne brzmienia jazz-rockowe, które charakteryzowały się surowością, ascezą i monochromatycznością. Album ten, i w szczególności tytułowa piosenka, jest zanurzeniem w nowoczesną poezję, zrywem ku nowym formom wyrazu.
Tekst piosenki, autorstwa Tadeusza Śliwiaka, pochodzi z jego tomiku „Widnokres”. Już pierwsza zwrotka „Nie na tym niebie, a i gwiazda nie ta, / Weszła mi w szkodę, poraziła oczy. / Wół stąpa ciężko, toczy się kareta. / Patrzeć, a droga w gęsty las się wmroczy” wprowadza w nastrój zagubienia, dezorientacji i nieuchronności zmierzania w nieznane, mroczne rejony. „Gwiazda nie ta” symbolizuje utratę drogowskazu, ideału, a ciężko stąpający wół i kareta zdają się obrazować powolny, ale niepowstrzymany marsz ku przeznaczeniu. Droga prowadząca w „gęsty las” to metafora zagłębiania się w otchłań, być może w głąb siebie lub w nieprzewidywalną przyszłość.
Kolejne strofy malują obraz wewnętrznego świata podmiotu lirycznego, który utożsamia się z lasem. „W moim lesie, w moim południu, / Wrzosy chodzą po rudych pagórkach. / I już drzewa jesienią się trudnią / Wiatr się stroi w ich opadłe pióra”. „Moje południe” może oznaczać szczyt życia, jego apogeum, które jednak naznaczone jest już przemijaniem. Wrzosy i opadłe pióra drzew to wyraźne symbole jesieni, melancholii i zwiastowania końca cyklu. To obraz poetycki, w którym natura odzwierciedla stan ducha – zadumę, nostalgię i świadomość upływającego czasu.
Refren „U kapelusza powisają dzwonki, / Aby okłamać chromość wesołością. / Jakby żałobę pisać krojem czcionki, / Co na wesele zwykła spraszać gości” jest kluczowy dla zrozumienia podwójnej natury utworu. Dzwonki, kojarzone zazwyczaj z radością, tu służą do „okłamania chromości wesołością”, co sugeruje próbę ukrycia smutku, słabości, czy wewnętrznego rozdarcia pod maską pozornej pogody ducha. Jest to próba zaprzeczenia cierpieniu, udawanie radości, podobne do pisania o żałobie czcionką, która zwykle zdobi zaproszenia ślubne. Ta dysharmonia między zewnętrzną ekspresją a wewnętrznym stanem jest przejmującym odzwierciedleniem ludzkiego doświadczenia.
Często powtarzane „Hej, hej, hej, hej, hej, hej” może być zarówno wezwaniem, jak i wyrazem bezsilności, próbą zrzucenia z siebie ciężaru lub po prostu rytmicznym, transowym elementem, który podkreśla jazzowo-rockowy charakter kompozycji, co zgodnie z opinią Daniela Wyszogrodzkiego nadaje utworowi „porywającą, transową muzykę”.
Kolejna zwrotka „Gdzie jest ten kamień, za który nie sięga, / Kolców i pokrzyw rozległy widnokres? / Gdzie trochę ciepła, co u stóp przyklęka / I rękawice osuszy mi mokre?” to prośba o ulgę, o miejsce, gdzie cierpienie i trud (kolce i pokrzywy) nie docierają. Mokre rękawice symbolizują zmagania, wysiłek, być może łzy, a poszukiwanie ciepła to tęsknota za pocieszeniem, wytchnieniem, nadzieją. Podmiot liryczny pragnie przekroczyć horyzont bólu i odnaleźć spokój.
„W moim lesie wygasły już światła, / Noc już w coraz większym płaszczu chodzi. / Z głogu kropli, ostatniej co spadła, / Zimy biała gwiazda się urodzi” – obraz pogłębiającej się ciemności i nadchodzącej zimy jest kontynuacją motywu przemijania. Wygasłe światła to zanik nadziei, noc w „coraz większym płaszczu” symbolizuje dominację smutku i chłodu. Jednakże, z ostatniej kropli głogu rodzi się „zimy biała gwiazda”, co może być iskierką nadziei lub akceptacją piękna i surowości zimowego krajobrazu, zapowiedzią nowego, choć trudnego, początku.
Ostatnia zwrotka, również głęboko symboliczna, „W moim lesie białe ognie płoną, / Rosną skrzydła śniegowej zawieji. / W moim lesie świt cały ze szronu, / W moim lesie jednak zima dnieje”, zdaje się być ostateczną akceptacją zimowego losu. „Białe ognie” to paradoks – ogień zazwyczaj ciepły, tu jest biały, zimny, symbolizujący surowe piękno zimy. Śnieżna zawierucha nabiera skrzydeł, ukazując siłę natury, z którą człowiek musi się zmierzyć. „Świt cały ze szronu” to kolejny obraz lodowatego, ale krystalicznie czystego początku dnia. Zdanie „W moim lesie jednak zima dnieje” jest najbardziej enigmatyczne. Zima, okres uśpienia i śmierci, staje się dniem, czyli czasem aktywności, światła. Może to oznaczać pogodzenie się z trudnościami, odnalezienie piękna w surowości, a nawet nowej siły w obliczu nieuchronnego. To akceptacja, że nawet w najbardziej mrocznych okolicznościach istnieje forma istnienia, czy też specyficzny rodzaj światła.
Album „Droga za widnokres” był prawdziwym „polskim undergroundem”, jak określił go Daniel Wyszogrodzki, zrywającym z dotychczasowym wizerunkiem Grechuty i otwierającym go na nową wrażliwość i muzyczne poszukiwania. Oszczędne kompozycje miały za zadanie wydobyć potencjał muzyczny z wierszy, stawiając pytania o bezsens życia, jałową egzystencję i nieuchronność śmierci. Jest to dzieło ponadczasowe, które nadal fascynuje swoją głębią i melancholijną intensywnością. Utwór „Droga za widnokres” to artystyczna podróż w głąb egzystencji, gdzie nawet w obliczu ciemności i chłodu, odnaleźć można niepokojące, ale i intrygujące formy światła i nadziei. Warto dodać, że album doczekał się reedycji i nowej wersji nagranej w 1991 roku w Teatrze STU, co świadczy o jego trwałym znaczeniu w dorobku Grechuty. W odróżnieniu od wcześniejszych dzieł, Grechuta na tej płycie zyskał rolę głównego kompozytora wielu utworów, angażując się w interpretację poezji współczesnej w sposób odrealniony i metaforyczny.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?