Fragment tekstu piosenki:
mam padaczkę od wiеlu lat
taneczny parkiet to mój cały świat
nie chcę pogotowia bo zapierdalają w pasy
to mega chujowe tańczę proszę mnie zostawić
mam padaczkę od wiеlu lat
taneczny parkiet to mój cały świat
nie chcę pogotowia bo zapierdalają w pasy
to mega chujowe tańczę proszę mnie zostawić
"Epilepsja w dyskotece" autorstwa Kukiego to utwór, który z miejsca budzi kontrowersje i prowokuje do refleksji, posługując się brutalną szczerością i czarnym humorem. Piosenka, wydana na albumie "Summertime Holocaust Mixtape Vol. 3" w 2021 roku, przenosi słuchacza w świat bohatera zmagającego się z padaczką, który mimo przeciwności losu i zaleceń lekarskich, pragnie czerpać z życia pełnymi garściami. Już sam refren, powtarzający mantrycznie frazę "ehh ehh epilepsja" i "epilepsja w dyskotece, nic nie robię sobie z zaleceń, skończyły się leki w aptece", uderza bezpośredniością, stając się manifestem sprzeciwu wobec ograniczeń.
Kuki, czyli Kamil Rymaszewski, raper z Nowego Sącza, znany jest z odważnego podejścia do tematów i nieszablonowego języka. Jego twórczość często eksploruje granice prowokacji, a "Epilepsja w dyskotece" jest tego doskonałym przykładem. Artysta nie boi się poruszać trudnych, często tabuizowanych kwestii, nadając im groteskowy, a czasem wręcz szokujący wymiar. W kontekście tego utworu, choroba staje się narzędziem ekspresji i formą buntu, a nie powodem do ukrywania się czy wstydu.
W pierwszej zwrotce podmiot liryczny przedstawia się jako osoba, która "ma padaczkę od wielu lat", a taneczny parkiet to dla niego "cały świat". To zderzenie codzienności – "pracuję sobie na budowie ziomuś, jako jebane mieszadło do betonu" – z pragnieniem ucieczki i zabawy jest kluczowe dla zrozumienia przekazu. Bohater, zmęczony monotonią i ciężką pracą, traktuje weekend jako okazję do totalnego wyzwolenia, ignorując konsekwencje. "Dzisiaj mam w to wbite, no bo skurwysynu mamy weekend, idę na zabawę a nie stypę" – te słowa doskonale oddają frustrację i desperacką potrzebę normalności, a może nawet nadnormalności, mimo choroby.
Utwór w niezwykle plastyczny sposób opisuje sam atak epilepsji, jednak z perspektywy kogoś, kto go doświadcza i zdaje się czerpać z niego perwersyjną satysfakcję. "Czterysta świateł wywołuje atak, leżę na glebie, miota mną jak szatan". Scena tańca, która przeradza się w mimowolne drgawki, jest porównana do onanizmu ("trzepię się tu dziwko jak onanista") i potrząsania marakasami ("shake, shake, shake, jak jebane marakasy"). To mocne, niepokojące, ale zarazem intrygujące porównania, które mają za zadanie szokować i zmuszać do przemyśleń o tym, jak społeczeństwo postrzega osoby chore. Odmowa wezwania pogotowia ("Nie chcę pogotowia bo zapierdalają w pasy") i groźby wobec tych, którzy chcieliby mu pomóc ("wezwij tylko pogotowie, to ci skurwysynu potem poskaczę po głowie") to manifestacja niezależności i odmowy bycia ofiarą.
Druga zwrotka kontynuuje ten przewrotny taniec z chorobą, gdzie "królowa tańca to jebana padaczka", przewyższając "salsę czy rumbę zawadiacką". Atak jest przedstawiony jako coś potężnego i niemal mistycznego ("łapię cię znienacka jest kozacka w chuj"). Podmiot liryczny wręcz pragnie, by atak go nie opuszczał ("niech ten atak mi nie minie"), co jest przejawem skrajnego nihilizmu lub głębokiej ironii. Obrazy "rozpierdolę sobie dynie" i "pogryzę twoją świnię" to eskalacja agresji i prowokacji, podkreślająca destrukcyjną naturę ataku, ale też wyraz buntu przeciwko wszelkim normom. Scena z pianą z ust i ludźmi "w szoku", którzy kładą go na boku, to realistyczny opis reakcji otoczenia, ale natychmiast skontrowany jest okrzykiem "to mega chujowe tańczę proszę mnie zostawić, wypierdalać śmiecie jak się nie umiecie bawić". To gorzki komentarz na temat niezrozumienia i prób "pomocy", która dla bohatera jest jedynie przerwaniem jego specyficznej, autodestrukcyjnej wolności.
Końcowe wersy, "weź mnie do domu kochanie (ahh ahh ahh ahh) weź do wanny mam dziś branie (ahh ahh ahh ahh) dosyp proszku wrzuć ubranie (ahh ahh ahh ahh) to ci kurwo zrobię pranie (ahh ahh ahh ahh)", to zaskakujące i surrealistyczne połączenie prośby o troskę z ordynarną sugestią, która odwołuje się do codziennych, intymnych czynności, ale w groteskowej konwencji. Mogą one symbolizować potrzebę akceptacji i bliskości pomimo choroby, a jednocześnie kontynuować linię prowokacji, zacierając granice między opieką a erotyczną grą.
"Epilepsja w dyskotece" to bez wątpienia utwór kontrowersyjny, balansujący na granicy dobrego smaku, ale jednocześnie niezwykle sugestywny. Kuki z premedytacją używa wulgaryzmów i drastycznych obrazów, aby przebić się przez znieczulicę i zwrócić uwagę na problem życia z chorobą, która często jest stygmatyzująca. To piosenka o buncie, wolności i desperackiej próbie życia na własnych zasadach, nawet jeśli oznacza to ryzykowanie zdrowia i jawne lekceważenie medycznych zaleceń. Kuki nie romantyzuje choroby, lecz używa jej jako soczewki do spojrzenia na społeczne oczekiwania, konwenanse i hipokryzję, serwując słuchaczom mocną, niekiedy niestrawną, ale zawsze pamiętną dawkę rzeczywistości widzianej oczyma osoby na krawędzi. Potwierdzają to liczne komentarze i wyświetlenia utworu na platformach takich jak YouTube, gdzie teledysk do utworu ze składanki "Summertime Holocaust Vol.3" zgromadził ponad 100 tysięcy wyświetleń. Utwór wywołał dyskusję, o czym świadczą odnotowane wzmianki o jego treści, zawierającej wulgaryzmy i materiały tylko dla pełnoletnich.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?