Fragment tekstu piosenki:
Dopóki słońce mną rzuca cień.
Do tego jeszcze ta kawa i ten dym.
Dziękuję Bogu za każdy dzień.
Że mimo wszystko, nie siedzę z nim.
Dopóki słońce mną rzuca cień.
Do tego jeszcze ta kawa i ten dym.
Dziękuję Bogu za każdy dzień.
Że mimo wszystko, nie siedzę z nim.
Piosenka „Kawa i Dym” Jana Bo to utwór głęboko refleksyjny, który stanowi tytułowy hymn piątego solowego albumu Jana Borysewicza, wydanego 23 września 2016 roku. Jest to dzieło, w którym Borysewicz, znany przede wszystkim z Lady Pank, prezentuje bardziej intymne i osobiste oblicze, odmienne od twórczości macierzystej grupy. Cała płyta, choć nasycona klasycznym rockiem i bluesowym feelingiem, a także „zagęszczoną mieszanką gitar” uszlachetnioną kwartetem smyczkowym, ma według recenzentów optymistyczny wydźwięk, a artysta „czerpie radość z życia i dzieli się tą radością ze słuchaczami”. W przypadku tytułowego utworu, tekst autorstwa Wojciecha Byrskiego (przy czym Borysewicz był współautorem niektórych tekstów na płycie) staje się testamentem dojrzałego artysty, zmagającego się z nieuchronnością przemijania, a jednocześnie celebrującego każdy moment.
Otwierające strofy – „Nim pójdę tam, gdzie nie wróci nikt. Żeby wspominać, jakie miałem życie. Przed sobą mam jutro i dziś. Czekają mnie i kuszą, by żyć” – natychmiast wprowadzają słuchacza w stan głębokiej zadumy nad kruchością istnienia. Podmiot liryczny jest świadomy granicy, po której nie ma powrotu, ale ta świadomość nie prowadzi do rezygnacji, lecz staje się motorem do intensywnego przeżywania teraźniejszości i przyszłości. To nie jest lęk przed końcem, a raczej pragnienie maksymalnego wykorzystania czasu, który jeszcze pozostał. To spojrzenie na życie jako na dar, który należy cenić i wykorzystać do cna.
Druga zwrotka – „Najlepsza z kobiet nieznanych mi. I noc najdłuższa, co nie zna świtu. Ta najważniejsza ze wszystkich płyt. A gdybym tak już nie zdążył z tym” – ukazuje katalog pragnień i marzeń, które wciąż czekają na spełnienie. Są to zarówno doświadczenia ostateczne, jak i te, które stanowią esencję twórczego i osobistego życia artysty: idealna miłość, chwile zapomnienia, czy doskonałe dzieło muzyczne. Pojawia się tu nuta niepokoju – obawa, że czasu na ich realizację może zabraknąć. To poczucie pilności w dążeniu do pełni życia, która często towarzyszy refleksjom nad przemijaniem.
Refren – „Dziękuję Bogu za każdy dzień. Że mimo wszystko, nie siedzę z nim. Dopóki słońce mną rzuca cień. Do tego jeszcze ta kawa i ten dym” – jest sercem i kluczem do interpretacji utworu. Wyraża głęboką wdzięczność za samo istnienie, za możliwość bycia „tu i teraz”. Fraza „nie siedzę z nim” zdaje się być podwójnie znacząca: może odnosić się zarówno do Ostatecznego Rozrachunku (śmierci), jak i do poczucia samotności czy marazmu. Tym, co dopełnia to poczucie wdzięczności, są proste, codzienne rytuały: kawa i dym. W kontekście piosenki, symbolizują one chwile ukojenia, refleksji, a być może i chwilę twórczej inspiracji. Są to stałe punkty w zmiennym świecie, małe przyjemności, które ugruntowują istnienie i pozwalają na chwilę oddechu. Nie są wielkimi osiągnięciami, ale niezbędnymi elementami pełni życia, które docenia podmiot liryczny. Jan Borysewicz sam śpiewa ten utwór, co nadaje mu szczególnie osobisty wymiar.
Kolejna zwrotka – „Najlepsze chwile, jakie chcę mieć. I słowa, które ciągle chcę słyszeć. Najcudowniejsze ze wszystkich miejsc. Czym będą, gdy już zabraknie mnie” – ponownie kieruje uwagę na wartość doświadczeń, piękna i komunikacji, ale tym razem z perspektywy ich trwałości i dziedzictwa. To pytanie o to, co pozostanie po nas, gdy już nas zabraknie. Podkreśla to ludzkie pragnienie pozostawienia po sobie śladu, by nasze chwile, słowa i miejsca miały znaczenie nawet po odejściu. Płyta „Kawa i dym” była dla Borysewicza „wyjątkowym prezentem dla słuchaczy” i stanowiła ważny element jego „artystycznego życia”, co wpisuje się w ten refleksyjny ton.
Wielokrotnie powtarzający się refren wzmacnia poczucie wdzięczności i podkreśla jego niezmienność wobec upływu czasu i egzystencjalnych pytań. „Kawa i Dym” to utwór o akceptacji przemijania, ale jednocześnie o afirmacji życia i jego prostych, niezmiennych elementów. To piosenka, która zaprasza do celebrowania każdej chwili, każdego dnia, dopóki „słońce rzuca cień”, a proste rytuały jak kawa i dym przypominają o ciągłości i pięknie codzienności. Całość to świadectwo dojrzałości artystycznej, w której osobiste refleksje nad życiem i śmiercią łączą się z radością tworzenia i bycia.
Interpretacja powstała z pomocą AI na podstawie tekstu piosenki i informacji z Tekstowo.pl.
Twoja opinia pomaga poprawić błędy i ulepszyć interpretację!
✔ Jeśli analiza trafia w sedno – kliknij „Tak”.
✖ Jeśli coś się nie zgadza (np. kontekst, album, znaczenie wersów) – kliknij „Nie” i zgłoś błąd.
Każdą uwagę weryfikuje redakcja.
Zgadzasz się z tą interpretacją?