Interpretacja 1998 (mam to we krwi) - Bedoes & Lanek

Fragment tekstu piosenki:

Jestem z bloku, miałem umrzeć na chodniku
Sto tysięcy leży luzem na stoliku
Rzadko kiedy ktoś tutaj ma dwóch rodziców
To dla tych, którzy stracili nadzieje

O czym jest piosenka 1998 (mam to we krwi)? Poznaj prawdziwe znaczenie i historię utworu Bedoesa i Lanek

„1998 (mam to we krwi)” Bedoesa i Lanku, utwór wydany 10 listopada 2019 roku jako siódmy singiel z albumu Opowieści z Doliny Smoków, to swoisty manifest młodego rapera, głęboko zakorzeniony w jego osobistych doświadczeniach i wartościach. Tytułowy rocznik 1998 to rok urodzenia Bedoesa (właśc. Borys Przybylski), co podkreśla autentyczność i osobisty charakter przekazu, który artysta ma „we krwi”. Piosenka błyskawicznie zyskała popularność, osiągając status potrójnie platynowej płyty, co oznacza ponad 150 tysięcy sprzedanych kopii.

Utwór rozpoczyna się od zdecydowanego postawienia się Bedoesa w opozycji do powszechnego materializmu i powierzchowności. „Ty szanujesz ludzi za to jakie mają zegarki / Ja szanuję samotne matki” to mocne otwarcie, które od razu zarysowuje jego system wartości. Raper wyraża szacunek dla samotnych matek, co jest szczególnie istotne w kontekście stygmatyzacji, z jaką często spotykają się w społeczeństwie. Odcinając się od świata „VIP-ów” i używek, Bedoes podkreśla, że do branży wszedł „z tej jebanej klatki”, symbolizującej trudne, blokowe realia Bydgoszczy, z których pochodzi. Jest to deklaracja wierności swoim korzeniom i odrzucenie celebryckiego blichtru. Krytykuje również brak „gracji” u dziewczyn, które kiedyś kochał, sugerując, że z biegiem czasu straciły swoją autentyczność na rzecz płytkich zachowań, zachęcając je do poszukiwania głębszych wartości w poezji czy sztuce.

W kolejnych wersach raper dzieli się poczuciem odpowiedzialności, jaka spoczywa na nim jako na artyście. Opowiada o „małolacie”, którego muzyka pomogła mu przetrwać po stracie ojca. To doświadczenie wzmacnia jego postanowienie, by nie zawieść słuchaczy i nie ulec destrukcyjnym nałogom. Wulgarny język, za który bywa krytykowany, broni jako element autentyczności, a wręcz prowokację wobec hipokryzji.

„1998 (mam to we krwi)” to także manifest tolerancji i otwartości. Bedoes wyraża dumę z bycia Polakiem, jednocześnie deklarując: „Nie przeszkadza mi chłopak z chłopakiem / I nie jestem z lewej czy prawej / Po prostu za miłość nikt nie powinien płacić płaczem”. Ten fragment, jak zauważają krytycy, ma ogromne znaczenie w polskim rapie, gdzie wyraźne deklaracje wsparcia dla społeczności LGBT+ są rzadkością. Bedoes wielokrotnie podkreślał swoje poparcie dla osób homoseksualnych, stając się jednym z pierwszych polskich raperów, którzy otwarcie opowiedzieli się za LGBT+, co spotkało się zarówno z uznaniem, jak i falą hejtu. Co więcej, raper, będąc osobą wierzącą i odmawiającą pacierz, podkreśla, że odmienność wiary czy jej brak nie stanowi dla niego bariery: „A jeśli ktoś nie wierzy w Boga lub ma inną wiarę / To nadal jest kurwa mym bratem”. Taka postawa, łącząca wiarę z pełną tolerancją, jest rzadko spotykana i wyróżnia go na tle często spolaryzowanego społeczeństwa.

Refren utworu, powtarzany wielokrotnie: „Czterech typów, dwie gazówki i gaz / Tylko po to by spokojnie iść spać / Są na świecie ludzie, którzy chcą mnie zabić / Jeśli przyjdą bracie, celuj im w twarz”, rysuje obraz ciągłego zagrożenia i potrzeby obrony. To odzwierciedlenie brutalności świata, z którego się wywodzi, ale też być może presji i niebezpieczeństw związanych z rosnącą sławą. W rozmowie z Noizz.pl Bedoes przyznał, że długo nie chciał rapować o pewnych sprawach, ale w końcu uznał, że cenzurowanie się mija się z celem.

W tekście pojawiają się również bolesne wspomnienia z przeszłości. Bedoes opowiada o tym, jak „pół życia się bał” i był „gnębiony zawsze przez silniejszych” – w szkole, w rapie, w życiu. Słowa babci o tym, że „dobro zawsze zwycięży”, zderzają się z gorzką refleksją o pragnieniu zemsty, która wypełnia jego Range Rovera. Jedną z bardziej osobistych i wzruszających historii jest śmierć przyjaciela, Mateusza, który pomagał mu zbierać lajki przed pierwszym supportem u Tedego. „Mateusz spoczywaj w pokoju w niebie” – ten wers jest hołdem dla zmarłego kolegi, o którego odejściu Bedoes dowiedział się dzień przed oddaniem płyty do tłoczni.

Raper porusza także kwestię incydentu z festiwalem Open'er, gdzie, jak rapuje, nie zagrał, ponieważ „według bookera nie szanuje kobiet”. Jednocześnie podkreśla swój szacunek dla kobiet, za które „idzie w ogień”, ale i niechęć do tych, których „nie znosi”. To świadectwo jego nieugiętej szczerości, która często bywa problematyczna w branży muzycznej, gdzie wymaga się dyplomacji. Mimo sukcesu, Rolls Royce'ów, Lambo, Bentley'ów, Astonów, Bedoes powtarza: „mam to, we krwi, szmato”, co symbolizuje, że te materialne dobra nie zmieniły jego tożsamości i pochodzenia. Utwór przypomina o trudnym początku: „Jestem z bloku, miałem umrzeć na chodniku”. Wspomina o „sto tysięcy leży luzem na stoliku” oraz o braku dwóch rodziców w wielu domach, dedykując piosenkę tym, którzy stracili nadzieję.

Końcowe wersy „Nie każdy ksiądz to pedofil / Nie każda dziewczyna to kurwa / I nie każdy Polak to złodziej” są wezwaniem do porzucenia uproszczonych stereotypów i do indywidualnej oceny, zapraszając słuchaczy do refleksji: „Co byś zrobił na mym miejscu? A Ty?”. W bardzo emocjonalnym outro, pełnym wulgaryzmów, ale też autentycznego uczucia, Bedoes zwraca się do bliskiej osoby (być może Lanku, z którym nagrywał płytę Opowieści z Doliny Smoków) i podkreśla, że mimo ogromnego wzrostu popularności – od 40 tysięcy wyświetleń do 8 milionów, a nawet 20 milionów – nic się nie zmieniło między nimi, a ich relacja pozostaje najważniejsza. To świadczy o lojalności i prawdziwej przyjaźni w obliczu sławy.

13 września 2025
2

Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.

Czy ta interpretacja była pomocna?

Top