Fragment tekstu piosenki:
Szczęścia nie szukam więcej,
Miłość?... to pusta gra,
Raz kochałem goręcej
Dziś gorycz jeszcze trwa!
Szczęścia nie szukam więcej,
Miłość?... to pusta gra,
Raz kochałem goręcej
Dziś gorycz jeszcze trwa!
Piosenka „Mary” Stanisława Ratolda to niezwykle sugestywny obraz miłosnego rozczarowania, osadzony w realiach przedwojennego kabaretu, którego Ratold był prominentną postacią. Stanisław Ratold, właściwie Stanisław Sulima-Zadarnowski (1893-1926), był popularnym piosenkarzem estradowym, konferansjerem i autorem tekstów, cenionym w warszawskich kabaretach takich jak Qui Pro Quo czy Mirage. Jego twórczość często poruszała tematykę ulotnych uczuć i miejskich romansów, a jego piosenki, w tym „Mary”, wpisywały się w nurt piosenki kabaretowej.
Tekst rozpoczyna się od klasycznego motywu przypadkowego spotkania w Alejach, gdzie narrator, z pewnością siebie i nutką galanterii, od razu zabiega o uwagę „dziewczęcia szyk”. Jego szybka i bezpośrednia próba nawiązania znajomości – „Przystawiam się ukradkiem, Znajomość robię w mig” – świadczy o pewnym doświadczeniu w miłosnych podbojach, typowym dla miejskiego playboya tamtych czasów. Zwrot „Twój obraz w sercu noszę” to kwintesencja romantycznej przesady, mającej na celu ujęcie wybranki.
Mary, wbrew konwencji, nie daje się jednak łatwo omamić. Jej autocharakterystyka to prawdziwa perła cynizmu i samoświadomości: „Mary ma duży spryt, Lubi mieć ładne stroje I nie zna, co to wstyd. Mary jest bałamutną, Serce zimne i złe, Mary bywa okrutną, Więc radzę oddal się”. Ta bezlitosna szczerość, niemal przestroga, nadaje postaci Mary wielowymiarowość, wykraczającą poza stereotyp fatalnej kobiety. Ratold, jako autor tekstów, często kreował bohaterów mierzących się z iluzjami, a podobne motywy pobrzmiewały w jego innych utworach, np. w piosence „Nowy Świat”, gdzie mężczyzna kusi kobietę pieniędzmi, by ta na koniec zostawała z niczym.
Co intrygujące, owa deklarowana prostota Mary, paradoksalnie, jeszcze bardziej pociąga narratora: „Ujęła mnie prostotą”. To może być wyraz fascynacji jej autentycznością, która przełamuje fasadę salonowej ogłady, albo też przewrotność narratora, dla którego „prostota” jest kolejnym narzędziem do zinterpretowania i zdobycia. Jego refleksja „Na miłość, czy na złoto, Tą małą muszę wziąć” bezceremonialnie obnaża instrumentalne podejście do relacji. Wybór „na miłość” jako „taniej” opcji to z kolei gorzka ironia, świadcząca o realistycznym, jeśli nie cynicznym, spojrzeniu na wartość uczuć w porównaniu z materialnymi korzyściami.
Piosenka, którą narrator oferuje Mary, to próba zbudowania iluzji idealnej miłości, odwołującej się do niewinności („Lata dziewczęce swe, Pierwsze serduszka drganie”) i obiecującej „cudny, złoty sen”. Jest to jednak romantyczna maska, za którą kryje się już początkowe zwątpienie. Koniec jest przewidywalny: „Lecz ledwo pokochałem, Nastąpił koniec ten, Ma Mary pożegnałem, Znów jeden prysłał sen”. Narrator nie ukrywa swojego rozczarowania, wpisując je w szerszy kontekst powtarzających się zawodów miłosnych: „Snów takich w życiu miałem Nie pomnę, ile już, Lecz nigdy nie spotkałem Prawdziwych serc, ni dusz!”.
Ostatnie strofy to uogólnienie i ostateczne pożegnanie z naiwnością. „Mary!... takich jest wiele, Krążą dokoła nas, Myśmy ich wielbiciele, W ich gronie tracimy czas”. To zdanie rezonuje z powszechną w epoce kabaretu krytyką powierzchowności i pogoni za ulotnymi przyjemnościami. Narrator, zdaje się, przemawia już nie tylko we własnym imieniu, ale jako głos rozczarowanego pokolenia, które widzi w miłości jedynie „pustą grę”. Konkluzja „Raz kochałem goręcej Dziś gorycz jeszcze trwa!” podkreśla trwałe piętno, jakie pozostawiły te doświadczenia.
Twórczość Stanisława Ratolda, który sam cieszył się ogromną popularnością, a jednocześnie zakończył życie tragicznie, tonąc w Wiśle w 1926 roku (podejrzewano samobójstwo), często emanowała melancholią i jadowitym spostrzeżeniami na temat ludzkiej natury. Piosenka „Mary”, będąca częścią jego spuścizny, w tym zbioru „Miłość, rozstanie i inne piosenki” wydanego w 1922 roku, stanowi kabaretowy epitafium dla idealistycznej miłości, zastąpionej przez gorzką świadomość jej ulotności i często transakcyjnego charakteru w miejskim zgiełku. To utwór, który z brawurą i szczerością obnaża iluzje, a jednocześnie pozostawia słuchacza z poczuciem uniwersalnej prawdy o trudności w znalezieniu prawdziwej bliskości.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?