Fragment tekstu piosenki:
Posłóchejcie, kamaradzi, cóż jo wóm też powiym
Ci wojyńscy ministrowie bedóm brać na wojnym
Bedóm brali we dnie, bedóm brali w nocy
Niech wóm bedzie syneczkowie Pón Bóg do pomocy
Posłóchejcie, kamaradzi, cóż jo wóm też powiym
Ci wojyńscy ministrowie bedóm brać na wojnym
Bedóm brali we dnie, bedóm brali w nocy
Niech wóm bedzie syneczkowie Pón Bóg do pomocy
„Posłóchejcie, kamaradzi” to głęboko poruszająca pieśń ludowa, która stanowi autentyczny głos społeczności Beskidu Śląskiego, szczególnie z okolic Istebnej. Przypisywana „Ludowej”, czyli anonimowej twórczości ludowej, podkreśla ona kolektywny wymiar doświadczenia i emocji, które wyrosły z historii i codzienności zwykłych ludzi. Utwór ten to uniwersalny lament przeciwko przymusowemu poborowi do wojska oraz boleśnemu rozstaniu z bliskimi, jednocześnie będąc wymownym świadectwem trudnych realiów życia pod zaborami.
Pierwsze wersy pieśni od razu kreślą ponury obraz zbliżającego się zagrożenia: „Posłóchejcie, kamaradzi, cóż jo wóm też powiym / Ci wojyńscy ministrowie bedóm brać na wojnym”. Adresowanie do „kamaradzi” – towarzyszy i przyjaciół – sugeruje, że to opowieść o wspólnym losie, o traumie dzielonej przez całą społeczność, stawiając pieśń w roli ostrzeżenia i pocieszenia. „Wojyńscy ministrowie” symbolizują tu bezosobową, potężną i wszechobecną machinę państwową, która bezlitośnie „bedóm brali we dnie, bedóm brali w nocy”. Ten obraz podkreśla nieuchronność i bezwzględność przymusowego poboru, który nie dawał szansy na ucieczkę ani wytchnienie. W obliczu tej beznadziejności jedyną nadzieją, wyrażoną w modlitwie „Niech wóm bedzie syneczkowie Pón Bóg do pomocy”, pozostaje wiara w boską opiekę, co było częstym motywem w pieśniach ludowych tamtego okresu, odzwierciedlającym głęboką religijność i poczucie bezsilności wobec ziemskich władz.
Druga zwrotka przenosi słuchacza w głąb indywidualnego dramatu. Zaczyna się od sielankowego obrazu: „Mój syneczek w mastaliczce branne kónie ciosie”. Młody mężczyzna, symbolizujący niewinność i pokojowe życie na wsi, jest zajęty codziennymi pracami. Sam wyraz „branne kónie” może już zwiastować zbliżającą się tragedię, sugerując konie przeznaczone do wojska lub po prostu silne konie, które mogą zostać zarekwirowane. Jego rozglądanie się „z boku na bok, gdo mu co przyniesie” oddaje stan wyczekiwania, może niepokoju, ale i nadziei na odroczenie losu. Niestety, przybywa „fojciczek tolarek” – mały urzędnik (wójt) z talarem. Ów talar, „cysorski żołdanek”, nie jest darem, lecz symboliczną ceną za życie, wykupem za utratę wolności i wcielenie do armii cesarskiej. Charakterystyczne dla dialektu śląskiego określenie „cysorski żołdanek” (cesarski żołd) wskazuje na epokę zaborów, najprawdopodobniej okres panowania austriackiego na Śląsku, kiedy to młodzi mężczyźni zmuszani byli do służby w armii cesarza. Pieśni ludowe tego typu często pełniły rolę nośnika tożsamości narodowej i stawały się subtelną formą oporu wobec zaborczej władzy, wyrażając niezgodę na przymusowe wcielanie do obcej armii. Stanowią cenne źródło informacji o nastrojach społecznych i historii regionu.
Kulminacja emocjonalna następuje w trzeciej zwrotce, w której podmiot liryczny – najprawdopodobniej matka, choć może być to i żona czy narzeczona – kategorycznie odrzuca symboliczną zapłatę: „A jo was też mój fojciczku ło taki nie prosim”. Dla niej wartość syna jest absolutnie nieprzeliczalna na pieniądze. Podkreśla głęboką, nierozerwalną więź emocjonalną: „Kogo jo móm w swojim sercu, bardzo downo nosim”. Mowa tu o człowieku, którego kocha i o którego troszczyła się przez długi czas. Wymienia tych, których zostawi: „Móm mamulkym staróm, galaneczkym szwarnóm” – stara matka i piękna ukochana. Ten obraz bliskich, skazanych na cierpienie i płacz, gdy syn „pujdym na wojynkym”, jest esencją dramatu rozstania, utraty i strachu o przyszłość. To poetyckie uchwycenie bólu i determinacji w obronie wartości rodzinnych, które są wyższe niż wszelkie rozkazy i pieniądze.
Pieśń ta, choć z pozoru prosta w swojej konstrukcji, kryje w sobie bogatą warstwę kulturową i historyczną. Jest przykładem pieśni z regionu góralskiego, gdzie tradycja i lokalny dialekt są szczególnie żywe i pielęgnowane. W tekście wyróżniają się archaizmy i regionalizmy, takie jak „kamaradzi” (od niem. Kameraden), „fojciczek” (wójt, często niższy urzędnik lokalny), czy „wojynka” (wojna), które dodają utworowi autentyczności i lokalnego kolorytu.
Współcześnie utwór zyskał nowe życie dzięki interpretacjom wybitnych artystów folkowych. Jednym z najbardziej znanych wykonawców, który przywrócił tę pieśń szerszej publiczności, jest Joszko Broda, multiinstrumentalista i niestrudzony promotor kultury karpackiej. Na swojej płycie o tym samym tytule „Posłóchejcie kamaradzi”, wydanej w 2009 roku, a reedycji doczekanej w 2024, Broda zaprosił do współpracy czołowych muzyków ludowych z Karpat Polskich i Węgierskich. Wśród nich znaleźli się jego ojciec Józef Broda (śpiew) oraz siostra Katarzyna Broda-Firla (śpiew). To rodzinne i międzynarodowe wykonanie podkreśla uniwersalność przesłania pieśni i jej głębokie zakorzenienie w kulturze regionu karpackiego, świadcząc o wspólnocie kulturowej ludów Karpat, niezależnie od granic państwowych. Interpretacja Joszko Brody, wzbogacona o tradycyjne instrumentarium i autentyczne głosy, pozwala na nowo odkryć piękno i ból zawarty w tych prostych słowach, przypominając o tragicznych losach pokoleń zmuszonych do walki w imię obcych interesów. Pieśń ta, choć opowiada o przeszłości, nadal rezonuje z emocjami ludzi doświadczających rozstań i ofiar wojen, niezależnie od epoki, stając się ponadczasowym hymnem przeciwko wojnie i przymusowi.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?