Fragment tekstu piosenki:
Nie młość ma niezwykły smak,
Bo smakuje całkiem tak
Jak po-po-po-po-po
Pomidory w lutym, gdy ich brak.
Nie młość ma niezwykły smak,
Bo smakuje całkiem tak
Jak po-po-po-po-po
Pomidory w lutym, gdy ich brak.
Piosenka „Pomidory” Ewy Bem, z muzyką skomponowaną przez Henryka Miśkiewicza i tekstem Jacka Cygana, nagrana w 1978 roku i wydana na singlu, a później na albumie Bezludna Wyspa w 1983 roku, to niezwykle trafna i wzruszająca opowieść o niuansach uczucia, jakim jest miłość, spleciona z ironicznym komentarzem dotyczącym ludzkiej natury i percepcji wartości. Na pierwszy rzut oka, tytuł może wydawać się prozaiczny, jednak to właśnie ta prostota pozwala na stworzenie genialnej, wielowymiarowej metafory, która oddaje zmienność i ulotność miłosnych emocji.
Tekst zaczyna się od porównania miłości do „pomidorów w lutym, gdy ich brak”. W kontekście historycznym Polski Ludowej, gdzie „Pomidory” powstały, to zestawienie nabiera szczególnego znaczenia. Zimą, świeże warzywa, zwłaszcza pomidory, były towarem rzadkim, drogim i trudnodostępnym, choć „pomidory w okresie zimowym są dostępne w handlu. Pochodzą nie tylko z krajowej uprawy szklarniowej, ale także z eksportu.”. Ich pojawienie się na stole było wydarzeniem, symbolem luksusu, czegoś niezwykle pożądanego i cennego. To idealne odzwierciedlenie początkowej fazy miłości – tej, która jest „niezwykłym smakiem”, wyczekiwanym, niemal legendarnym. Stąd „Męczy zmora aż po świt, / Pomidora rośnie mit: / Żeby choć jeden kęs, / A życie znowu miałoby sens”. To pragnienie, które pochłania myśli, idealizacja obiektu uczuć, obietnica spełnienia i odzyskania sensu istnienia, które wydaje się leżeć w zasięgu ręki, lecz jednocześnie pozostaje poza nim, stając się mitem.
Zdumiewające odwrócenie perspektywy następuje w kolejnych strofach. Miłość staje się „takim miodem, co smakuje gorzko ciut, / Jak pomidory latem, gdy ich w bród”. Lato to pora obfitości. Pomidory, dostępne w ogromnych ilościach, przestają być rarytasem. Ich smak, choć nadal dobry, traci swoją wyjątkowość. Stają się czymś powszechnym, być może nawet nużącym. To metafora miłości w długotrwałym związku, gdzie początkowa magia ustępuje miejsca codzienności. Bliskość staje się oczywista, dostępność – gwarantowana. W tej obfitości pojawia się jednak „gorzki ciut” posmak znudzenia, przyzwyczajenia, a nawet irytacji. „Płacze córka, jęczy mąż, / Że i skórka mdła, i miąższ. / Mokrzy od łez i źli / Proszą o kres tych pomidorowych dni” – te wersy doskonale oddają frustrację, utratę entuzjazmu, poczucie monotonii i znużenia. To obraz, w którym domownicy, a symbolicznie – partnerzy w związku, „proszą o kres tych pomidorowych dni”, czyli o zakończenie stanu, który, mimo że kiedyś tak upragniony, teraz stał się ciężarem.
Jacek Cygan, autor tekstu, znany jest z mistrzowskiego operowania metaforami i zdolności do ujmowania uniwersalnych prawd o ludzkich emocjach w prostych, ale sugestywnych obrazach. W tekście do „Pomidorów” uchwycił on cykliczność miłosnych doświadczeń – od namiętnego pragnienia, poprzez znużenie obfitością, aż po bolesną refleksję nad utratą.
Kulminacyjnym momentem piosenki jest przejmujący refren: „Nie mów nic, ten nasz krótki sen / Rozwiał się tak jak dym. I wiem, / Że oddałabym, dałabym dziś wszystko, / Żeby być, by znów z tobą być blisko, blisko…”. To gorzka pointa, która zamyka krąg. Po okresie obfitości, który doprowadził do znudzenia i pragnienia zakończenia, następuje utrata. „Krótki sen” się rozwiał, a wraz z nim zniknęły „pomidory” – symbolizujące zarówno obiekt miłości, jak i samo uczucie. W obliczu tej straty, dawne pragnienie powraca, ale tym razem nacechowane jest żalem i tęsknotą za utraconą bliskością. Paradoks polega na tym, że to, co było odpychane w obfitości, staje się ponownie bezcennym skarbem w momencie braku.
Ewa Bem, w swoim charakterystycznym stylu, z subtelnością i wrażliwością, oddaje te złożone emocje. Jej interpretacja wokalna sprawia, że piosenka nie jest jedynie nostalgicznym wspomnieniem, ale poruszającą opowieścią o trudnościach w docenianiu tego, co mamy, gdy jest tego w bród, i o nieuniknionej tęsknocie, gdy to znika. „Pomidory” to ponadczasowa lekcja o wartości, która często ujawnia się dopiero w obliczu braku, i o gorzkiej prawdzie, że doceniamy to, co mieliśmy, dopiero wtedy, gdy to utracimy. To hołd dla złożoności ludzkiego serca i odwiecznej cykliczności pragnień.
Ewa Bem wielokrotnie podkreślała swoje osobiste podejście do interpretacji utworów. Choć brak konkretnych wywiadów, w których bezpośrednio odnosiłaby się do piosenki „Pomidory”, w innych rozmowach na temat swojej twórczości artystka często wspomina, że stara się wczuć w tekst i oddać jego najgłębsze warstwy emocjonalne. W przypadku „Pomidorów” jej wykonanie jest pełne melancholii i subtelnej refleksji, idealnie oddając zarówno pierwotne pożądanie, jak i późniejszy żal.
Piosenka "Pomidory" to więcej niż tylko historia miłosna. To uniwersalna opowieść o tym, jak nasza percepcja wartości zmienia się w zależności od dostępności. O tym, jak to, co upragnione w niedostatku, staje się nużące w obfitości, by na końcu ponownie stać się bezcennym w obliczu straty. To ponadczasowe przesłanie, które wciąż rezonuje z odbiorcami, przypominając o kruchym balansie między pragnieniem a nasyceniem.
Interpretacja powstała z pomocą AI na podstawie tekstu piosenki i informacji z Tekstowo.pl.
Twoja opinia pomaga poprawić błędy i ulepszyć interpretację!
✔ Jeśli analiza trafia w sedno – kliknij „Tak”.
✖ Jeśli coś się nie zgadza (np. kontekst, album, znaczenie wersów) – kliknij „Nie” i zgłoś błąd.
Każdą uwagę weryfikuje redakcja.
Zgadzasz się z tą interpretacją?