Interpretacja Ja świateł nie gaszę - Krzysztof Daukszewicz

Fragment tekstu piosenki:

Za dużo obietnic na tak mały ląd,
A sensu za mało, by wstrzymać człowieka,
Więc światła znów gaszą, by najdalej stąd.
Ja świateł nie gaszę, ja czekam.

O czym jest piosenka Ja świateł nie gaszę? Poznaj prawdziwe znaczenie i historię utworu Krzysztofa Daukszewicza

Utwór Krzysztofa Daukszewicza „Ja świateł nie gaszę” to głęboka, gorzka, a zarazem pełna nadziei refleksja nad polską rzeczywistością. Piosenka, mimo że pojawiała się na różnych wydawnictwach, np. na albumie "Stare and nowe" z 1994 roku oraz "44 x" z 2006 roku, rezonuje z odbiorcami w różnych epokach, stając się uniwersalnym komentarzem do sytuacji społeczno-politycznej. Wynika to z jej ponadczasowego przesłania o zawodzie i nadziei, którą artysta – znany satyryk, felietonista i tekściarz – często porusza w swojej twórczości.

Pierwsza zwrotka maluje obraz powszechnej frustracji i emigracji. Podmiot liryczny obserwuje swoich „kolegów”, którzy „miast forsy przynoszą od pracy mozoły”. To symbol ciężkiej pracy, która nie przynosi adekwatnych owoców, a jedynie zmęczenie. „Gdy pierwsze nadzieje odeszły jak sny”, ludzie, znużeni i rozczarowani, „od nowa szykują na wyjazd toboły”. Ten obraz masowej emigracji jest w Polsce niestety wciąż aktualny, choć konteksty historyczne mogły się zmieniać. Daukszewicz trafnie diagnozuje przyczynę: „Za dużo obietnic na tak mały ląd, A sensu za mało, by wstrzymać człowieka”. Brak perspektyw i wiarygodnych argumentów, by pozostać w kraju, prowadzi do decyzji o opuszczeniu ojczyzny, o czym świadczy fraza „Więc światła znów gaszą, by najdalej stąd”. To metafora ostatecznego rozstania, zerwania więzi z miejscem, które nie spełniło oczekiwań. Jednak podmiot liryczny, w kontraście do tej postawy, deklaruje: „Ja świateł nie gaszę, ja czekam”. To centralne zdanie utworu, symboliczne dla całej twórczości Daukszewicza, wyraża niezłomną nadzieję i postawę czynnego trwania, mimo wszystko.

W drugiej zwrotce następuje bezpośrednie rozliczenie z warstwą polityczną. Słowa „Panowie, tak pięknie mówiliście nam, Że można się było za słowa pokroić – I łuna z nich biła, i wolności blask, I jutro, którego się wreszcie nie boisz” to dosadne nawiązanie do obietnic, które padły z ust polityków, prawdopodobnie w kontekście transformacji ustrojowej, a wcześniej w okresie "Solidarności". Ówczesne słowa miały moc porywania, budziły wizję świetlanej przyszłości i wolności od lęku. „Łuna” i „wolności blask” to potężne symbole, które rozpalały nadzieje. Jednak rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te fantazje: „A dzisiaj i zdania okrągłe jak tort Nie sycą żołądka ni duszy człowieka”. Piękne słowa okazały się puste, nieprzekładalne na realne korzyści materialne czy duchowe. To rozczarowanie prowadzi do powtórzenia motywu ucieczki: „Więc tylu chce znowu opuścić nasz port”. Podmiot liryczny ponownie jednak podkreśla swoje „Ja świateł nie gaszę, ja czekam”, wzmacniając tym samym swoją postawę.

Trzecia zwrotka wprowadza pogłębienie postawy podmiotu lirycznego. Okazuje się, że jego czekanie nie jest już skierowane na „tych, co tworzą mi świat, Którego od dawna znów pojąć nie umiem”. To wyraz rezygnacji z nadziei na zmiany ze strony obecnej elity, której działania są dla niego niezrozumiałe, wręcz absurdalne. Krytykuje iluzję wolności: „A nie ma wolności i w domu bez krat, Gdy wiesz, że nie wszystko ci wolno rozumieć”. Ta linijka jest szczególnie przenikliwa; sugeruje, że prawdziwa wolność to nie tylko brak fizycznych ograniczeń, ale także możliwość swobodnego myślenia i rozumienia rzeczywistości. Gdy ta możliwość jest ograniczona, wolność staje się pozorna. Mimo tak głębokiego rozczarowania, następuje jednak zwrot ku wewnętrznej sile i otwartości: „A jednak otwarte mam okna i drzwi I serce zostanie, choć rozum ucieka”. Rozum, pragmatycznie oceniając sytuację, nakazywałby ucieczkę, ale serce, symbol emocjonalnej więzi i nadziei, pozostaje. To wybór oparty na głębszym przywiązaniu. Ostatnie wersy „Bo przecież w tych drzwiach możesz stanąć i ty. Ja świateł nie gaszę, ja czekam” otwierają interpretację na wymiar wspólnotowy. Podmiot liryczny nie czeka tylko na abstrakcyjną zmianę, ale na konkretne osoby – tych, którzy odeszli, ale mogą wrócić, lub na tych, którzy podzielają jego wartości i staną u jego boku. „Niezgaszone światła” stają się zaproszeniem, znakiem, że mimo ciemności i ogólnego pesymizmu, jest miejsce, do którego można wrócić, gdzie wciąż tli się nadzieja i żywa jest wrażliwość na los kraju.

„Ja świateł nie gaszę” to utwór o bolesnej refleksji nad rzeczywistością, naznaczoną emigracją i rozczarowaniem politycznymi obietnicami. Jednak jego sednem jest niezłomna, choć naznaczona goryczą, postawa nadziei i wiary w sens pozostania. Krzysztof Daukszewicz, w typowy dla siebie sposób, łączy tu humorystyczną dawkę ironii z głębokim liryzmem, tworząc hymn dla wszystkich, którzy mimo trudności, wciąż czekają na lepsze jutro, trzymając symboliczne światła zapalone.

10 września 2025
5

Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.

Czy ta interpretacja była pomocna?

Top