Utwór "Smutek" Kękę, z wydanego w 2016 roku albumu "Trzecie Rzeczy", stanowi niezwykle intymny i osobisty zapis doświadczeń rapera, który, jak sam przyznał, tworzył go z towarzyszeniem wielu sprzecznych emocji. To numer-wizytówka, w którym Kękę z porażającą szczerością opowiada o traumach dzieciństwa i dziedzictwie alkoholizmu, stając się głosem dla wielu, którzy dzielą podobne historie.
Pierwsza zwrotka to podróż w przeszłość, do czasów dzieciństwa Kękę, naznaczonego nieobecnością i problemami ojca. Obraz domu, w którym „nie było za wiele”, staje się przyczyną poczucia gorszości u młodego chłopca. Kluczowym motywem jest ojciec wyjeżdżający do Niemiec w poszukiwaniu zarobku i powracający „zmęczony” – co w kolejnym wersie nabiera gorzkiego znaczenia, kiedy okazuje się, że wracał również „pijany”. Dziecięca perspektywa, wyrażona w liczeniu samochodów i wypatrywaniu autobusu, zderza się z bolesną rzeczywistością. Wrażliwość dziecka, które „ocierało z łez buzię”, podczas gdy koledzy „z ojcami bawili się super”, jest przejmująca. W tym trudnym okresie wsparciem okazuje się siostra Ania, której „wzrok rozumiał”. W miarę dorastania Kękę uczy się tłumić emocje, „nie płakać”, choć „do dzisiaj jest rana”. Zwraca się do ojca z bolesną refleksją, przepraszając za ewentualne rany i wyrażając żal z powodu braku chęci leczenia się u ojca, podkreślając, że jemu samemu terapia „naprawdę pomaga”. W wywiadzie dla Gazety Prawnej Kękę otwarcie mówił o swoich problemach z alkoholem i o tym, jak terapia pomogła mu wyjść na prostą, dodając, że właśnie o powtarzającej się historii alkoholizmu śpiewał w "Smutku".
Refren utworu jest manifestem artystycznej autoterapii. Kękę deklaruje: „Płaczę rymami, jak kiedyś Grammatik, dlatego nie widzisz mych łez”. To szczere wyznanie artysty, który, choć nie potrafi już płakać w tradycyjny sposób, przekłada swoje „non stop czuję smutek” na słowa, czyniąc z muzyki narzędzie do przetwarzania bólu. „Pierwszy raz w życiu naprawdę otwarty, a nie, że się kryję za szkłem” – te słowa podkreślają przełomowy charakter utworu, który staje się swoistą terapią. Ten utwór jest często nazywany „numerem-wizytówką”, opowiadającym o walce z samym sobą i przeszłością, która jest trudna do wyobrażenia, a jego szczerość wywoływała u słuchaczy łzy.
Druga zwrotka wstrząsająco ukazuje powtórzenie się schematu z życia ojca w życiu samego Kękę. Raper przyznaje, że „zamiast pomagać, doceniać, dziękować, to zacząłem życie jak tata”. Jest to dramatyczne uświadomienie sobie, jak łatwo wpaść w ten sam nałóg, co najbliżsi. Mówi o pustce w sercu i ucieczce w używki, które „są w domu”. To „zemsta na sobie zadana”, spirala autodestrukcji, gdzie „wóda i nosy i wóda i trawa i wóda od nocy do rana” stają się codziennością, a cenę za to płaci jego syn i matka. W kontekście osobistej historii rapera, który od 25 marca 2015 roku jest trzeźwy, te wersy nabierają jeszcze większej mocy. Kękę w wywiadach podkreślał, że jego metamorfoza i wyjście na prostą są w dużej mierze zasługą terapii i jego partnerki Marty. Mimo ciągłego poczucia smutku, raper z dumą oznajmia: „Dziś potrafię już mówić o tym, spojrzeć na siebie z boku trochę”. Każdy nowy dzień i każdy kolejny utwór, stają się krokiem w procesie zdrowienia i poznawania siebie. Piosenka "Smutek" jest dowodem na charyzmę i normalność Kękę, który pomimo własnych problemów, potrafi o nich mówić i inspirować innych do walki.