Fragment tekstu piosenki:
Lecz za każdym razem kiedy piszę frazę,
wychodzi ze mnie pierdolony błazen,
ale przysięgam, że naprawdę kogoś zarżnę,
żeby ten cały, pojebany świat
Lecz za każdym razem kiedy piszę frazę,
wychodzi ze mnie pierdolony błazen,
ale przysięgam, że naprawdę kogoś zarżnę,
żeby ten cały, pojebany świat
Utwór „Chciałbym być” autorstwa Gospel, czyli Krzysztofa Gosa, to bezkompromisowa i brutalnie szczera eksploracja pragnienia bycia zauważonym, docenionym i wziętym na poważnie w świecie, który zdaje się gardzić „normalnością”. Ten polski raper, często nazywany „polskim ODB” (Ol' Dirty Bastard) ze względu na swój ekscentryczny i nieprzewidywalny styl, zadebiutował z tym singlem około lutego 2012 roku. Tekst, uznany za materiał dla osób pełnoletnich z powodu wulgaryzmów i treści wrażliwych, w dosadny sposób oddaje wewnętrzną walkę artysty z własną tożsamością i postrzeganiem przez otoczenie.
Centralnym punktem utworu jest powtarzający się refren, w którym podmiot liryczny wyraża gorące pragnienie bycia „pojebanym”, posiadania zdjęcia w kartotece Interpolu „pośród największych psycholi”. To dążenie wynika z przekonania, że „normalnymi ludzie gardzą”, co sugeruje głębokie poczucie odrzucenia lub niezrozumienia konwencjonalnej ścieżki życiowej. Jednakże, za każdym razem, gdy próbuje wyrazić siebie – „kiedy piszę frazę” – wychodzi z niego „pierdolony błazen”. Ta rozbieżność między aspiracjami a rzeczywistością prowadzi do desperackiej deklaracji: „przysięgam, że naprawdę kogoś zarżnę, żeby ten cały, pojebany świat zaczął w końcu brać mnie na poważnie”. Jest to krzyk frustracji, pragnienie wyjścia poza ramy śmieszności czy ignorancji, nawet kosztem aktu krańcowej przemocy.
Pierwsza zwrotka eskaluje te mroczne fantazje, malując obraz bohatera, który pragnie dokonać czynów o historycznym, szokującym wymiarze. Od sugestywnego zażycia meskaliny „przez pieprzony odbyt” po fantazje o „piekle tym świniom, jak norweski ogrodnik”, co jest jawnym nawiązaniem do Andersa Breivika, artysta przywołuje postaci znane z masowych zbrodni i tyranii. Chce mieć „bombę jak Kim Dzong Il”, by „pluć im w mordę co kilka chwil”, oraz dokonać „czystek jak Hitler i Stalin”, by „różowe pizdki przede mną spierdalały”. Pojawiają się tu również odniesienia do ludobójstwa w Srebrenicy i Haski Trybunał, a także jawnie mizoginiczne groźby pod adresem „niedorżniętych feministek”. Podmiot liryczny pragnie „własnego gończego listu” i bycia „znienawidzonym przez wszystkich jak Justin Bieber” – co jest ironicznym połączeniem pragnienia infamii z celebrycką nienawiścią. Jednak i tu pojawia się gorzka konkluzja: „ale nie umiem, jestem tylko, pierdolonym klaunem”. Ta ciągła autokorekta i deprecjacja podkreśla głębię jego kompleksu i niemocy w realizacji swoich ekstremalnych fantazji.
Druga zwrotka wprowadza element surrealistycznego groteski, mieszając polityczne aluzje z pragnieniem instytucjonalizacji. Fantazje o własnym „show, jak Kuba Wojewódzki, gdzie włochaty grubas gryzie wszystkich gości w sutki” ukazują dążenie do skandalicznej, absurdalnej formy uwagi. Wplatają się w to również odniesienia do polityki, jak oskarżenie, że „Tusk ruskim non-stop opierdala berła”. Kulminacją tych pragnień jest tęsknota za „prywatną izolatką i swoim osobistym psychiatrą” oraz „różową kolekcją kaftanów bezpieczeństwa”. To pokazuje, że szaleństwo, bycie uznanym za niepoczytalnego, jawi się jako jedyna droga do szczęścia i uznania. Właśnie to ekstremalne wyobrażenie „szczęścia” – ujęte ironicznie „tak niewiele jest potrzebne mi do szczęścia” – stanowi punkt zapalny dla finalnej deklaracji: „rozkurwię wszystko i zacznę spełniać swe marzenia”.
Krzysztof Gos, który pierwsze kroki stawiał na scenie freestyle'owej już w 2003 roku, zawsze wyróżniał się obłąkańczym stylem i nieprzewidywalnością. Choć dawniej jego unikalna osobowość nie zawsze była doceniana, dziś zyskuje uznanie wśród młodszego pokolenia artystów. W jego twórczości widać stałe balansowanie na granicy tandety i geniuszu, co czyni go postacią wyjątkową na polskiej scenie rapowej. Ciekawym kontekstem dla „Chciałbym być” jest późniejszy utwór Gospela zatytułowany „Być normalnym”, w którym raper przewrotnie zauważa: „Dzisiaj każdy jest pojebem. Więc ja wolę być normalny. Bo jak wszyscy to psychole. To nikt nie jest oryginalny. Każdy chce być unikalny”. Ta późniejsza refleksja dodaje interpretacji głębi, sugerując, że pierwotne pragnienie bycia „pojebanym” mogło być również ironicznym komentarzem do wszechobecnej, wymuszonej oryginalności.
„Chciałbym być” to zatem nie tylko prowokacyjna piosenka, ale także głęboka, choć groteskowo przedstawiona, interpretacja frustracji i poszukiwania własnej tożsamości w społeczeństwie, które często ignoruje lub odrzuca to, co wykracza poza normę. Poprzez hiperbolę, czarny humor i szokujące obrazy, Gospel tworzy dzieło, które zmusza do refleksji nad tym, ile jesteśmy w stanie poświęcić dla uwagi i uznania. Jest to manifest artysty, który, pomimo autoironicznego określania się „klaunem”, w rzeczywistości odważnie stawia lustro przed słuchaczem, ukazując mroczne zakamarki ludzkich pragnień i lęków.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?