Interpretacja Chory na wszystko - Strachy na Lachy

Fragment tekstu piosenki:

Jestem chory na wszystko, kochana
I nie wiem co mnie tu czeka
Jestem chory na wszystko
Chorobę mam na powiekach

O czym jest piosenka Chory na wszystko? Poznaj prawdziwe znaczenie i historię utworu Strachów na Lachów

Piosenka „Chory na wszystko” Strachów na Lachy, otwierająca album Dodekafonia z 2010 roku, jest utworem o głęboko autobiograficznym charakterze, w którym Krzysztof „Grabaż” Grabowski dokonuje rozliczenia z samym sobą oraz z negatywnymi aspektami otaczającej rzeczywistości. Sam artysta uważa ten utwór za jedno z najważniejszych dzieł w swojej twórczości, niemal opus magnum.

Tekst rozpoczyna się od intensywnych obrazów wewnętrznego rozgoryczenia: „Żółć się leje mi z wątroby jak tramwaj na Patriarszych Prudach”. To bezpośrednie nawiązanie do klasyki literatury, Mistrza i Małgorzaty Michaiła Bułhakowa, od razu wprowadza słuchacza w atmosferę surrealizmu, fatum i dekadencji. Podmiot liryczny jawi się jako postać obciążona losem, wręcz przeklęta, a jego twarz, porównana do „starego Bułgara”, symbolizuje wszechogarniające zmęczenie i przedwczesne znużenie życiem. W kontekście wydania płyty w 2010 roku, gdy Grabaż miał 46 lat, te odczucia nabierają dodatkowej warstwy refleksji nad upływającym czasem i osobistym bilansem.

Kolejne wersy, „Dzisiaj w mej głowie zabili mi Kennedy'ego, Jest dwudziesty trzeci listopad”, przekładają osobiste odczucia na płaszczyznę historycznej traumy. Niewielka rozbieżność w dacie (faktyczny zamach miał miejsce 22 listopada) może wskazywać na przedłużający się szok po stracie pewnych idei lub nadziei. W tle pojawiają się ponure obrazy polskiej codzienności: „Pada mi za kołnierz jesieni polskiej glajda, Wyprzedzają się tiry na autostradach”. To wizja szarej, przygnębiającej, zagonionej i nieco bezdusznej rzeczywistości.

Podmiot liryczny wyraża poczucie wyobcowania i nieprzystosowania: „Bywam jak kucharz, co nie urodził się w kuchni, Nudzę się w operze”. Szuka anonimowości w miejscach, gdzie nikt go nie zna („Chodzę tylko do knajp, w których mnie nie znają”), pozostawiając po sobie „puste talerze”, co może świadczyć o jego duchowej pustce lub efemerycznej obecności. Obraz „jaskółki, co wiosnę zgubiła”, uwięzionej w „zimie, która za dupę trzyma”, symbolizuje utratę nadziei i pogrążenie się w apatii. Krytyka tandety i medialnej bylejakości znajduje odzwierciedlenie w wersach o „tanim frajerze sprzedającym zimny czaj” i „Redaktorze Odyńcu z pisma Padlina”.

Centralny motyw utworu to powtarzający się refren: „Jestem chory na wszystko, kochana / I nie wiem co mnie tu czeka / Jestem chory na wszystko / Chorobę mam na powiekach”. Ta „choroba” to nie tyle fizyczna przypadłość, co wszechogarniający marazm egzystencjalny, znużenie światem, jego absurdami, społeczną hipokryzją i osobistymi rozczarowaniami. „Choroba na powiekach” oznacza zmęczenie, ale także niemożność jasnego postrzegania rzeczywistości, bycie zaślepionym przez ten wszechobecny ból. Druga część refrenu, „I jak pies kulawy szczekam”, doskonale oddaje poczucie bezsilności, daremnej walki i marginalizacji.

Utwór zawiera również gorzką refleksję społeczno-polityczną. „Dostałem w ryj fajką pokoju / Kiedy znów kopałem się z koniem” symbolizuje fiasko prób porozumienia i beznadziejną walkę o słuszne sprawy. Niespodziewane pojawienie się Olofa Palmego i Jana Kuronia, postaci związanych z ideami społecznymi i politycznymi, sugeruje tęsknotę za utraconym dialogiem i możliwością realnego wpływu na świat, który wydaje się dziś niemożliwy.

Kluczowe dla zrozumienia ewolucji Grabaża są wersy o „Punk Rock City” i „syndromie sztokholmskim”. Artysta rozlicza się tutaj z młodzieńczym idealizmem i punkową tożsamością, która w obliczu dojrzałości musiała zostać zmodyfikowana. Grabaż w wywiadach otwarcie mówi o tym, że z czasem „wypisał się ze sztywnego punk-rockowego garniturku”. Syndrom sztokholmski to z kolei potężna metafora jego skomplikowanej relacji z Polską – poczucia uwięzienia w jej realiach, a jednocześnie przewrotnej, wręcz paradoksalnej więzi z tym „krajem niedobrym, brudnym, zły”. Jak sam przyznaje, mimo wad Polski, to tu jest jego miejsce: „Mieszkam w tym kraju, zdaję sobie sprawę z jego wszystkich obrzydliwych przywar i wiem, że w żadnym innym miejscu nie mógłbym żyć. Ale ja jestem polski. Myślę po polsku, śpiewam po polsku, piszę po polsku w taki sposób, że jest to raczej...”.

Samokomentarz artystyczny pojawia się w linijce: „Śpiewam już tylko o Polsce i o złej miłości, Złe piosenki o złym systemie”. Grabaż wielokrotnie podkreśla w wywiadach, że jego twórczość oscyluje wokół tych dwóch osi, nazywając je „krzyżem” składającym się ze „złej Polski i złej miłości”. Poczucie bycia wykorzystywanym („Polska przychodzi do mnie tylko po autograf”) i niemożność osiągnięcia prawdziwego spełnienia w relacjach („Dla miłości zaś jestem złudzeniem”) dodatkowo pogłębia wrażenie osamotnienia i rozczarowania.

Finał utworu jest mocny i przeniknięty pesymizmem. Odrzucenie romantycznych wizji bycia „jak Bonnie i Clyde” czy posiadania wyrazistej tożsamości („ani orłem ani reszką”) prowadzi do akceptacji szarej, anonimowej codzienności: „Będziemy jak ten deszczowy maj, Jak ci wszyscy brzydcy ludzie z Tesco”. Ten obraz ludzi z supermarketu staje się symbolem masowej, bezimiennej egzystencji, pozbawionej blasku, indywidualności i głębszego sensu. To gorzkie pożegnanie z idealizacją, a jednocześnie pogodzenie się z bezbarwną rzeczywistością. „Chory na wszystko” to w gruncie rzeczy głęboko intymna, a jednocześnie uniwersalna opowieść o zmęczeniu, rozczarowaniu i poczuciu bezsilności wobec osobistych i społeczno-politycznych wyzwań. Jest to zapis wewnętrznego bałaganu, który towarzyszył Grabażowi w tamtym okresie jego życia.

19 września 2025
1

Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.

Czy ta interpretacja była pomocna?

Top