Fragment tekstu piosenki:
Wstało słońce a ja się nie kładłem
Zaciągam się blantem i zamykam oczy
Chcę poczuć, co znaczy życie
Żyć nie umierać, żyć!
Wstało słońce a ja się nie kładłem
Zaciągam się blantem i zamykam oczy
Chcę poczuć, co znaczy życie
Żyć nie umierać, żyć!
Utwór „Żyć nie umierać” autorstwa Kaliego, pochodzący z wydanego w 2018 roku albumu V8T, stanowi głęboką refleksję nad istotą ludzkiego doświadczenia, balansującą między hedonizmem a duchową poszukiwaniem sensu. Płyta V8T, jak sam artysta wspominał, jest albumem koncepcyjnym, gdzie tytuł odnosi się do silnika samochodu rapera, który w ciągłych trasach stał się dla niego swoistym „drugim domem”. Wiele tytułów utworów, pozornie związanych z motoryzacją, znajduje swoje egzystencjalne odzwierciedlenie w życiu Kaliego.
Pierwsze wersy piosenki malują obraz poranka po nieprzespanej nocy, pełnej wrażeń i być może używek: „Wstało słońce a ja się nie kładłem / Tli się papieros, a przecież nie palę”. Mamy tu do czynienia z próbą zaprzeczenia lub umniejszenia problemu, podczas gdy zmęczenie jest już widoczne dla otoczenia: „Ziomek mi gada, że jakoś pobladłem”. Zaciągnięcie się „blantem” i zamknięcie oczu na „zmęczone od świateł minionej nocy” to symboliczne zanurzenie się w chwili, ucieczka od rzeczywistości, ale jednocześnie proklamacja silnego pragnienia życia: „chcę żyć!”. Ten początek doskonale wpisuje się w motyw „oparów” z albumu V8T, gdzie Kali mówi o uczuciu bycia „jadącym na oparach” energii życiowej, czyli o skrajnym przemęczeniu.
Kolejna zwrotka to już retrospekcja, rozliczenie się z przeszłością. Artysta przyznaje: „Drogi kręte miałem” i „Z życiem w ruletkę grałem”, sugerując, że jego droga nie była łatwa i wielokrotnie ocierał się o ryzyko. Mimo to, podkreśla, że „doceniam talent” i udało mu się uniknąć poważnych konsekwencji: „Nabitą komorę minąłem o cale”. Fragment „Tylko w weekendy palę / Nie mam nałogu, ze sobą wygrałem” jest ironiczny, wręcz prowokacyjny, natychmiastowo kontrowany przez „Spadło morale, bo się najebałem / Czasami trzeba, robaka zalałem”. Ta dwoistość natury i akceptacja własnych słabości, choć bez ulegania im, jest tematem, o którym Kali wspominał w wywiadach, mówiąc o „akceptowaniu dwoistości swojej natury”, o ile nie jest ona destrukcyjna. Nowe życie, choć lepsze, wciąż jest pełne „pokus” i ludzi, którzy „przynoszą ciemność”. Artysta poszukuje „złotego środka” – sposobu na życie, który zapewni równowagę.
W refrenie utworu, który staje się mantrą, chwytliwym hasłem i zarazem filozofią, Kali manifestuje chęć czerpania z życia pełnymi garściami: „Żyć nie umierać, my chcemy”. To powtarzające się zdanie nie jest tylko wyrazem radości, ale i determinacji, by aktywnie uczestniczyć w świecie. Refren ten to wezwanie do działania, do świadomego przeżywania każdej chwili, odrzucające bierność i egzystencjalny marazm.
Trzecia zwrotka wprowadza element zabawy i pewnej autoironii, gdy Kali mówi: „Jestem taki poprawny / Suple, woda, wegetarianizm (a weź)”. To pozorna fasada zdrowego trybu życia, która szybko zostaje zrzucona na rzecz spontanicznego szaleństwa i używek: „Dawaj, ziomek, poprawmy / Tańczę jak Elvis - żyjmy, się bawmy”. Wzmianka o „pompujących żyły substancjach” i „lotach jak bungee” podkreśla poszukiwanie intensywnych doznań. Kluczowe jest stwierdzenie: „Co nie zabije, to doda mi siły”, będące popularnym mottem, które w kontekście rapera nabiera dodatkowego znaczenia jako deklaracja odporności na przeciwności losu i trudne doświadczenia. Jest to odniesienie do jego ewolucji i zmian, które pozwoliły mu „odpuścić kilka przyjemnych rzeczy, które przeszkadzały mu w życiu”, jednocześnie szukając „złotego środka między zdrowym trybem życia a tzw. życiem rapera”.
Kolejna część utworu to prawdziwa odyseja po zakamarkach świadomości i pragnień. Kali chce „poczuć, co znaczy życie”, sięgać wyżej „niż NASA”, doświadczać skrajności – „Dziś na zboczu, jutro na szczycie”. Metafory latania („Dotykam chmur i czuję, że latam”), pływania przez „wody urbanistyczne” niczym „delfinów ławice”, symbolizują wolność, lekkość i nieograniczone możliwości, jakie oferuje życie, gdy jest postrzegane jako „dar, a nie kara”. Wizja zbierania informacji „jak Voyager sonda” odzwierciedla ciekawość świata i nieustanną chęć poznania. Raper dotyka również tematów egzystencjalnych – zmienności ludzkiej formy („Nadejdzie czas, gdy zmienię się w fantom”) i roli stwórcy. Wizja miast jako „synaps” i ludzi jako „neuronów” w komunikacji to metafora współczesnego, złożonego społeczeństwa, w którym czasem „błądzimy”. Jednak pragnienie „kolejnego zastrzyku doznań” jest silniejsze, mimo świadomości, że „wiele słów, co ranią” i że „czar pryśnie jak przebity balon”. Mimo tych potencjalnych upadków, Kali zachęca do dalszego lotu: „Trzymaj się, zapnij pasy (lecimy)”.
Ostatnia zwrotka jest esencją manifestu Kaliego. Życie to dla niego „zabawa, kształt, forma, oprawa”, którą chce uwiecznić niczym obiektywem aparatu: „Chcę złapać wszystkie chwile jak Canon”. Płynie przez nie „jak rzeka przez kanion” – z siłą, ale i świadomością drogi, którą wyżłobił. Mówi o „rebelii, łamiemy kanon”, co może oznaczać odrzucenie utartych schematów i konwenansów, życie na własnych zasadach. Chęć „być jak faraon” i „trzymać się życia jak quattro” to wyraz aspiracji do siły, kontroli i stabilności w pędzącym świecie. Zakończenie wersami „Żyć nie umierać, czuwa patron” sugeruje, że w tej nieustannej pogoni za doświadczeniami, artysta nie jest sam, czuje wsparcie lub obecność jakiejś siły wyższej. W szerszym kontekście twórczości Kaliego, to dążenie do spokoju i otwartości na ludzi, które nastąpiło po latach intensywnej pracy, jak sam podkreślał, jest formą „naprawy i uleczenia”. „Żyć nie umierać” to zatem utwór o intensywnym doświadczaniu każdego aspektu egzystencji, o odwadze w poszukiwaniu własnej ścieżki i o celebrowaniu życia pomimo jego złożoności i wewnętrznych sprzeczności.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?