Fragment tekstu piosenki:
Brunetki, blondynki - ja wszystkie was dziewczynki
Całować chcę,
Lecz przyznam się o jednej tylko śnię
Tą kochać chcę
Brunetki, blondynki - ja wszystkie was dziewczynki
Całować chcę,
Lecz przyznam się o jednej tylko śnię
Tą kochać chcę
Piosenka "Brunetki, blondynki" w wykonaniu Jana Kiepury to jeden z najbardziej rozpoznawalnych i uwielbianych utworów w historii polskiej muzyki, który na stałe wpisał się w kanon klasyki i stał się wręcz "znakiem firmowym" legendarnego tenora. Jej melodia, wpadająca w ucho i pełna uroku, została skomponowana przez renomowanego austriackiego kompozytora Roberta Stolza, natomiast polskie słowa napisał Michał Halicz. Oryginalny utwór nosił niemiecki tytuł "Ob blond, ob braun, ich liebe alle Frau'n!" (pol. "Kocham wszystkie kobiety!").
Utwór ten zyskał ogromną popularność w 1935 roku, kiedy to Jan Kiepura zaśpiewał go w austriackim musicalu filmowym-operetce pod niemieckim tytułem "Ich liebe alle Frauen!". Film opowiadał historię śpiewającego ekspedienta, który dzięki swojemu talentowi i niezwykłemu podobieństwu do sławnego śpiewaka operowego, zostaje wplątany w zabawne nieporozumienia i historię miłosną. Kiepura wykonał piosenkę z niezwykłą brawurą i poczuciem humoru, co przyczyniło się do jej natychmiastowego sukcesu i uczyniło ją klasykiem operetkowym na całym świecie.
Tekst piosenki, na pierwszy rzut oka, zdaje się być radosną i beztroską deklaracją męskiej fascynacji różnorodnością kobiecej urody. Podmiot liryczny, z uroczym rozbrajającym wdziękiem, wyznaje: "Brunetki, blondynki - ja wszystkie was dziewczynki całować chcę". Ta otwarta, niemalże deklaratywna afirmacja piękna każdej kobiety, niezależnie od koloru włosów, odzwierciedla witalność i nieco brawurowe podejście do życia, charakterystyczne dla epoki międzywojennej i, jak można przypuszczać, dla samej osobowości Jana Kiepury. Tenor ten, zamożny, przystojny i obdarzony niezwykłym głosem, nigdy nie narzekał na brak powodzenia u kobiet. Przyznawał, że lubi ich towarzystwo „bez względu jakiego rodzaju”, co świadczyło o braku wybredności. W listach do przyjaciół pisał nawet ironicznie, że „wszystkie panny z otwartymi rękoma i [...] rozwartymi nóżkami” czekają na niego, co podkreślało jego status idola i uosobienie męskiego uroku.
Jednakże, pod tą warstwą powierzchownego flirtu, tekst kryje w sobie pewien paradoks i głębszą tęsknotę. Po deklaracji o chęci całowania wszystkich dziewczynek, następuje kluczowe zdanie: "Lecz przyznam się o jednej tylko śnię, Tą kochać chcę". Ten zwrot wprowadza element romantyzmu i sentymentalizmu, sugerując, że pomimo szerokiego zainteresowania i podziwu dla wielu kobiet, w sercu narratora istnieje miejsce zarezerwowane dla jednej, wymarzonej. To właśnie "ta jedyna, słodkousta ma dziecina", której "czar zna" i której "jedynej serce da". Jest to przejście od ogólnikowego uwielbienia do konkretnej, głębokiej miłości. Piosenka subtelnie podkreśla, że mimo powszechnego uznania, prawdziwe uczucie i oddanie kierowane jest w stronę jednego, wyjątkowego ideału.
W dalszej części utworu pojawia się nieco ironiczna, a jednocześnie bardzo ludzka refleksja: "Ideał swój ma każdy, on czy też ona, I każdy też z miłości gdzieś kiedyś konał, Ale ja, ale ja milion kobiet kocham, albo dwa!". Te słowa, wypowiedziane z charakterystycznym dla Kiepury przymrużeniem oka, mogą być interpretowane jako kokieteria lub po prostu jako wyraz radosnego hedonizmu i nieskrępowanej miłości do życia i… do płci pięknej. Jednocześnie, kontrastują z wcześniejszą deklaracją o jednej, wymarzonej kobiecie, tworząc swoisty humorystyczny dysonans. Można to rozumieć jako rodzaj artystycznej licencji lub jako odzwierciedlenie młodzieńczego zapału i niemożności opowiedzenia się za jedną opcją, dopóki nie pojawi się ta naprawdę jedyna.
Niewątpliwie, siłą tej piosenki jest nie tylko jej melodyjność i chwytliwość, ale także charyzma wykonawcy. Jan Kiepura, jako „król tenorów”, potrafił nadać tej z pozoru prostej piosence głębię i autentyczność, balansując między radością życia a subtelną tęsknotą za prawdziwym uczuciem. Jego wykonanie "Brunetek, blondynek" stało się ponadczasowe, porywając publiczność zarówno w latach 30. XX wieku, jak i dziś. Świadczy o tym fakt, że utwór doczekał się współczesnych interpretacji, m.in. w 2025 roku, kiedy to Natalia Przybysz i Igor Herbut wykonali go w odświeżonej aranżacji promującej serial "Breslau", akcję którego osadzono w tych samych latach 30. XX wieku, co okres powstania oryginału. Ta adaptacja pokazuje, jak trwała i uniwersalna jest zarówno melodia, jak i przesłanie piosenki, które mimo upływu lat wciąż rezonuje z odbiorcami, niezmiennie intrygując i bawiąc. Piosenka stała się metaforą męskiej natury, która, choć docenia różnorodność kobiecego piękna, w głębi serca szuka tej jednej, wyjątkowej duszy, z którą chce dzielić życie.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?