Utwór "City Boys Up" autorstwa Gombao33 to manifest miejskiej, młodzieńczej nonszalancji i hedonizmu, naznaczony specyficzną dla rapu prowokacją i pewnością siebie. Gombao33 to zresztą nie tylko nazwa, ale i grupa przyjaciół Maty – w jej skład wchodzą Szczepan, Wyguś, Adam, a później dołączył do nich Tadeo. Nazwa pochodzi od chińskiego dania „Gong Bao”, a liczba 33 od Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie, do którego uczęszczali. Ta informacja nadaje kontekst tekstowi, ukazując wspólne korzenie i młodzieńczego ducha ekipy. Piosenka jest częścią "CBW Mixtape" i opisuje trudności w związkach miłosnych, stosunek do kobiet oraz skomplikowane relacje międzyludzkie, z lekko tajemniczym i pesymistycznym tonem, ale także jako dokumentację pewnego stylu życia. Sam termin "City Boys Up" bywa interpretowany jako określenie używane przez "miejskich chłopaków" (city boys), którzy oszukują dziewczyny z wieloma "potajemnymi kontaktami".
W warstwie tekstowej utwór wprost wyraża dominującą postawę. W zwrotce Maty słyszymy deklarację: „City boys up, znów wychodzimy na miasto zajebać wam parę bab. Same się patrzą, same się pchają na lap, chcę tylko guap”. Ten początek od razu wprowadza w świat, gdzie relacje są instrumentalne, a celami są zdobycie kobiet i pieniądze ("guap"). Odpowiedź Maty na pytanie o znak zodiaku – „mówię, że krab (a czemu tak?), bo chujowo mi się rak” – to przykład charakterystycznej dla rapera gry słów i czarnego humoru, nawiązującej do polskiego znaczenia słowa „rak” jako choroby. Ta linia pokazuje dystans i bunt przeciwko konwencjom. Wers o pani Maryli, której Mata "dał kosza" i byciu "ghostwriterem", a następnie szybka riposta "Jestem writerem, wszystko napisałem sam, oprócz jednej zwrotki z Beteem" to manifest artystycznej niezależności Maty i odniesienie do jego współpracy z Beteo, co jest znane z innych utworów, takich jak „Blicky”. Podkreśla on autentyczność jego twórczości.
Metafora „Zwiedzam podziemie, nie schodzę na ziemię” sugeruje życie w oderwaniu od rzeczywistości, w swoim własnym, może nieco mrocznym świecie, co może symbolizować zarówno pozycję w undergroundowym rapie, jak i stan umysłu. Z kolei stwierdzenie „Odpiąłem wrotki (?), ale już nie jestem nerdem” akcentuje przemianę Maty z dawnego wizerunku na bardziej pewnego siebie i "ulicznego" artystę. Kolejne linijki pełne są przechwałek o rozwiązłości i posiadaniu: „Robię ją w salonie, potem na balkonie”, „Nigdy do kosza nie wrzucam, bo mam drogocenne nasienie”. Trzy „drogocenne kamienie” mogą symbolizować sukcesy, wyróżnienia lub po prostu cenne przedmioty, do których Mata, w przeciwieństwie do dawnego, „zjebanego” siebie, nie jest już emocjonalnie przywiązany. Finalnie, „Mogę simpować dla Ciebie, choć nie jestem simpem, po prostu mam taką bajerę / Jestem jej pimpem, szybko odejdę, jeśli zaufanie przejebie” podkreśla kontrolę Maty nad relacjami, gdzie udawana uległość (simp) jest jedynie fasadą dla dominacji.
Zwrotki Frostiego i WoLi doskonale uzupełniają ten obraz. Frosti utwierdza motyw „polowania” na kobiety: „Chłopaki z miasta nocami wychodzą na łowy, grr / Przyszła z chłopakiem, ale z nim nie wyjdzie”. Otwarte przyjęcie etykiety „Toxic boys in the building” świadczy o bezkompromisowym podejściu do relacji i świadomym ignorowaniu norm społecznych. WoLa natomiast kontynuuje narrację, podkreślając element finansowy i brak emocjonalnego zaangażowania: „Nikt z nas nie dotyka szona, płaci za kurwy na wieczór / Co wieczór by mogły zakręcić loda, a nawet parę / Bo paru nas jest, wyjebana góra lodowa”. Oznacza to preferowanie seksu transakcyjnego ponad prawdziwymi związkami, co może symbolizować ich bogactwo lub chłodny stosunek do świata. Linia „33 kurwa na stołach” to bezpośrednie nawiązanie do nazwy grupy Gombao33, podkreślające ich obecność i imprezowy styl życia. Mimo młodego wieku („Osiemnasta wiosna, a zimno mi jest”), WoLa jawi się jako cyniczny i doświadczony, co potwierdza linijka „Jestem skurwielem kiedy się najebie, a za mną skurwieli załoga cała”.
Cały utwór, wypełniony wulgaryzmami i treściami erotycznymi, maluje obraz młodych mężczyzn z miasta, którzy celebrują swoją niezależność, hedonizm i pewność siebie, często kosztem innych, zwłaszcza w kontekście relacji międzyludzkich. To opowieść o życiu na własnych zasadach, gdzie lojalność wobec "ekipy" i indywidualne pragnienia zdają się być ważniejsze niż społeczne konwenanse.