Fragment tekstu piosenki:
Słońce przytuli nas do swych rąk
I spójrz, ziemia ciężka od krwi
Znowu urodzi nam zboża łan
Przyjmą kobiety nas pod swój dach
Słońce przytuli nas do swych rąk
I spójrz, ziemia ciężka od krwi
Znowu urodzi nam zboża łan
Przyjmą kobiety nas pod swój dach
„Nim Wstanie Dzień” w wykonaniu Edmunda Fettinga to ballada, która na stałe wpisała się w kanon polskiej kultury, stanowiąc swoisty hymn nadziei i odrodzenia po koszmarze wojny. Utwór, pochodzący z filmu Edwarda Skórzewskiego i Jerzego Hoffmana Prawo i pięść z 1964 roku, jest owocem współpracy wybitnych twórców: słowa napisała Agnieszka Osiecka, a muzykę skomponował Krzysztof Komeda.
Piosenka ta powstała z myślą o filmie, który bywa nazywany „polskim westernem” lub „easternem”, a jego akcja rozgrywa się na powojennych Ziemiach Odzyskanych, ukazując trud odbudowy i realia tamtego okresu. Sam Fetting, obdarzony niezwykłym, melancholijnym głosem i opanowaną manierą, został wybrany do jej wykonania w sposób niemalże przeznaczony. Agnieszka Osiecka wspominała, że osobiście chciała, by to właśnie on zaśpiewał tę balladę, przypominając sobie jego wcześniejsze występy w klubie „Rudy kot”, gdzie grał i śpiewał na fortepianie. To osobiste połączenie autorki słów z wykonawcą nadało piosence dodatkowej głębi. Ciekawe jest również, że pierwotne instrukcje od reżysera Jerzego Hoffmana dla Osieckiej i Komedy brzmiały: „Ty zrób tekst pod Okudżawę, ja zrobię muzykę pod western i to będzie to, o co im chodzi”. W ten sposób, podobno w zaledwie dwa dni, powstała ta ponadczasowa ballada.
Tekst piosenki rozpoczyna się od obrazów głębokiej dewastacji, malując słowami krajobraz powojennej pustki: „Ze świata czterech stron, z jarzębinowych dróg, gdzie las spalony, wiatr zmęczony, noc i front, gdzie niezebrany plon, gdzie poczerniały głóg, wstaje dzień”. Te początkowe wersy to surowy portret zniszczenia, opuszczonych pól i zmęczonej natury, symbolizujący traumę, jaka dotknęła Polskę i jej mieszkańców. Podmiot liryczny, zbiorowy, reprezentuje ludzi naznaczonych wojennymi doświadczeniami, usiłujących zebrać siły w obliczu zgliszcz.
W kolejnych strofach następuje jednak zwrot ku przyszłości i nadziei. Mimo wszechobecnego cierpienia i „ziemi ciężkiej od krwi”, pojawia się wizja odrodzenia: „Słońce przytuli nas do swych rąk, i spójrz, ziemia ciężka od krwi, znowu urodzi nam zboża łan, złoty kurz”. To obietnica powrotu do życia, gdzie natura, choć skalana, ponownie stanie się źródłem utrzymania. Następnie tekst przechodzi do odbudowy społecznej i emocjonalnej: „Przyjmą kobiety nas pod swój dach, i spójrz, będą śmiać się przez łzy, znowu do tańca ktoś zagra nam, może już”. Obraz kobiet, które „śmieją się przez łzy”, doskonale oddaje złożoność powojennych emocji – ulgi i radości przeplatanej żałobą i wspomnieniami. Powrót muzyki i tańca symbolizuje odzyskiwanie normalności i radości życia.
Refren, powtarzany z niezwykłą mocą, staje się mantrą wyczekania: „Za dzień, za dwa, za noc, za trzy, choć nie dziś, za noc, za dzień, doczekasz się, wstanie świt”. To nie tylko literalne odliczanie dni, ale przede wszystkim wyraz niezłomnej wiary w nadejście lepszego jutra, nawet jeśli jest ono odległe i niepewne. „Świt” tutaj to nie tylko nowy dzień, ale nowa era – pokoju, odbudowy i zapomnienia o koszmarze.
W ostatnich strofach piosenka kontynuuje wizję przyszłości, w której „chleby upieką się w piecach”, a „kwiatem zabliźni się wojny ślad, barwą róż”. Jest to metafora fizycznego i symbolicznego leczenia ran, gdzie piękno natury zastępuje zniszczenie. Najbardziej wzruszająca jest jednak wizja nowego pokolenia: „Dzieci urodzą się nowe nam, i spójrz, będą śmiać się, że my znów wspominamy ten podły czas, porę burz”. To pragnienie, by dzieci dorastały w świecie tak odległym od wojny, że wspomnienia o niej będą dla nich niezrozumiałe, a nawet śmieszne. Jest to marzenie o pokoju tak absolutnym, że wojenna trauma stanie się reliktem przeszłości.
Głos Edmunda Fettinga, przez niektórych profesorów PWST uznawany początkowo za „zbyt smutny” i prowadzący nawet do usunięcia go ze szkoły, okazał się idealnym nośnikiem dla tej ballady. Jego naturalna melancholia i spokój pozwoliły mu w niezwykły sposób oddać zarówno ból po stracie, jak i głęboką, cichą nadzieję. Jak zauważyła Agnieszka Niemojewska, „wielu po nim wykonywało balladę 'Nim wstanie dzień' z filmu 'Prawo i pięść', ale nikt tak jak on nie umiał oddać melancholii i nadziei zawartych w słowach napisanych przez Agnieszkę Osiecką”. Ta interpretacja jest tak sugestywna, że utwór stał się nie tylko piosenką filmową, ale symbolem polskiego powojennego doświadczenia. Doczekał się licznych interpretacji, m.in. zespołu Raz Dwa Trzy, Stanisława Sojki czy instrumentalnych wersji Krzysztofa Komedy, co świadczy o jego niezmiennej sile i uniwersalności.
„Nim Wstanie Dzień” to zatem nie tylko opowieść o końcu wojny, ale przede wszystkim o niezłomności ludzkiego ducha, zdolnego do marzenia o lepszej przyszłości i wytrwałej pracy nad jej tworzeniem, nawet gdy „dzień” wydaje się odległy. To pieśń o uzdrowieniu, przebaczeniu i nadziei na nowy początek, której głębokie przesłanie pozostaje aktualne do dziś.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?