Fragment tekstu piosenki:
A my nie chcemy uciekać stąd.
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom!
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych!
A my nie chcemy uciekać stąd.
Krzyczymy w szale wściekłości i pokory
Stanął w ogniu nasz wielki dom!
Dom dla psychicznie i nerwowo chorych!
Piosenka Jacka Kaczmarskiego „A my nie chcemy uciekać stąd”, z muzyką Przemysława Gintrowskiego, to jeden z najbardziej poruszających i wielowymiarowych utworów w dorobku polskiego barda, powstały w 1980 roku. Geneza utworu jest głęboko tragiczna i zakorzeniona w rzeczywistych wydarzeniach: inspiracją stał się pożar, który wybuchł w nocy z 31 października na 1 listopada 1980 roku w szpitalu psychiatrycznym w Górnej Grupie. W tej straszliwej katastrofie zginęło 55 pacjentów, a 26 zostało ciężko poparzonych. Świadkowie tamtych wydarzeń relacjonowali, że wielu przerażonych chorych odmawiało opuszczenia płonących sal, reagując paniką na widok strażaków. Dopiero pomysł, by ratownicy narzucili na mundury białe fartuchy personelu medycznego, pozwolił na częściową ewakuację.
Jednak, jak to często bywa w twórczości Kaczmarskiego, tekst „A my nie chcemy uciekać stąd” wykracza poza dosłowną relację, stając się potężną metaforą. „Wielki dom”, który „stanął w ogniu”, to nie tylko płonący szpital, ale przede wszystkim obraz totalitarnego państwa komunistycznego, Polski Ludowej, która dusiła się w oparach absurdu, marazmu i zniewolenia. Ostatni wers, dobitnie precyzujący, że to „Dom dla psychicznie i nerwowo chorych”, jest gorzką diagnozą społeczeństwa, które tkwi w chorobie, nie potrafiąc lub nie chcąc z niej się wyzwolić.
Narrator, krzycząc przez okno i wgniatając czoło w szybę, staje się osamotnionym głosem świadomości, który usiłuje przebić się przez mur obojętności i wyparcia. Jednak ci, którzy go słyszą, zbywają go mianem „wariata”. To symboliczne odrzucenie prawdy przez społeczeństwo, które woli trwać w wygodnej iluzji lub apatii. Sąsiad, który z ciekawością patrzy, jak płonie na nim kaftan bezpieczeństwa, uosabia skrajną bierność i akceptację własnego zniewolenia. Dym w dziurce od klucza i drzwi bez klamek to obrazy beznadziejnego uwięzienia, gdzie nawet najbardziej desperackie próby ucieczki – jak wsuwanie języka w rozpalony zamek – są daremne i spotykają się jedynie z obłąkańczym śmiechem.
Większość mieszkańców „domu” pozostaje w uśpieniu, „przez sen się uśmiecha”, a ci, którzy się budzą, „nie wierzą w przebudzenie”. Ten paraliż strachu, rezygnacji i znieczulicy jest przerażający. „Krzyk w wytłumionych salach nie zna echa”, co podkreśla izolację i brak nadziei na wzajemne wsparcie. Nawet przerażenie milczy, uwięzione na „rusztach łóżek”. „Dymem materaców” przywiązani są ci, którzy nadal „przepowiadają życia swego słowa” – ci, którzy, choć uwięzieni w destrukcyjnym systemie, kurczowo trzymają się starych, pustych frazesów i propagandy.
Kulminacyjnym momentem utworu jest pojawienie się „obcego”, który, wdzierając się do środka, krzyczy „Tędy! Niech was jasna cholera!”. W kontekście tragedii w Górnej Grupie, „obcy” to strażacy, którzy chcieli ratować pacjentów. W szerszej, politycznej interpretacji, ten „obcy” może symbolizować siły dążące do zmiany, opozycję czy nawet wpływy z Zachodu, oferujące ratunek. Odpowiedź „My nie chcemy uciekać stąd” jest jednak gwałtownym i paradoksalnym odrzuceniem wolności. Krzycząc „w szale wściekłości i pokory”, podmioty liryczne wyrażają zarówno złość na swoje położenie, jak i przejaw pokory wobec losu, a może nawet akceptację własnej „choroby” i niezdolności do opuszczenia znanego, choć destrukcyjnego świata.
Jacek Kaczmarski, w wywiadzie z 1999 roku, określił tę piosenkę jako swój „ostatni tekst napisany w Polsce” przed emigracją i uznał ją za „wstrząsający” utwór. Był świadomy politycznych interpretacji, które widziały w niej metaforę Polski. Odczytywanie „Domu dla psychicznie i nerwowo chorych” jako Polski Ludowej to jedna z najbardziej utrwalonych interpretacji, podkreślająca, jak głęboko choroba systemu przenikała psychikę i postawy społeczeństwa, prowadząc do biernej akceptacji upadku. Utwór Gintrowskiego i Kaczmarskiego, choć zakorzeniony w konkretnym dramacie, stał się ponadczasowym świadectwem o ludzkiej skłonności do trwania w złu, nawet gdy pochłania ono wszystko dookoła, i o cenie, jaką płaci się za ucieczkę od wolności.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?