Fragment tekstu piosenki:
Chyciołh robota, momy kasa
Jadymy na kurwy, jadymy na kurwy
Bydom ciongnonć nom kutasa
Jadymy na kurwy, jadymy na kurwy
Chyciołh robota, momy kasa
Jadymy na kurwy, jadymy na kurwy
Bydom ciongnonć nom kutasa
Jadymy na kurwy, jadymy na kurwy
"Jadymy na kurwy" autorstwa Dohtora Mioda (właśc. Marcin Witas) to utwór, który z bezkompromisową dosadnością przedstawia mroczną wizję hedonizmu, przemocy i degradacji moralnej, ściśle związanej z realiami Górnego Śląska. Dohtor Miód, raper z Piekar Śląskich, znany jest z tego, że w swojej twórczości konsekwentnie używa języka śląskiego, wplatając w teksty wulgaryzmy i nawiązania do lokalnej kultury. Jego muzyka ma charakter niekomercyjny, a większość materiałów dostępna jest bezpłatnie, co podkreśla jego niezależność i autentyczność jako artysty undergroundowego. Artysta sam określa swoją działalność jako "podziemie", tworzone "dla fanów-knutomaniaków".
Piosenka otwiera się refrenem, który od razu wprowadza słuchacza w świat nieskrępowanej konsumpcji i prostackiej rozrywki. Słowa "Chyciołh robota, momy kasa / Jadymy na kurwy, jadymy na kurwy / Bydom ciongnonć nom kutasa" (tłum. "Złapałem robotę, mamy kasę / Jedziemy na dziwki, jedziemy na dziwki / Będą nam ciągnąć kutasy") stanowią deklarację celów bohaterów – zarobione pieniądze mają posłużyć do natychmiastowego zaspokojenia najbardziej prymitywnych pragnień. Obecność "Gorzoły momy pełno nysa" (tłum. "Wódki mamy pełno w bagażniku") i "Bakanio momy połne kabze" (tłum. "Palenia mamy pełne kieszenie") odmalowuje obraz totalnego znieczulenia i ucieczki w używki, które mają ułatwić przekroczenie wszelkich barier moralnych.
Pierwsza zwrotka rozszerza ten wstęp, opisując przygotowania do "wyjazdu" i atmosferę towarzyszącą tej eskapadzie. "Na kurwy my sie wybrali, do paple my jym dowali" (tłum. "Na dziwki się wybraliśmy, w mordę im dawaliśmy") szokuje już na samym początku, sugerując skrajną pogardę i agresję wobec prostytutek, które są tu traktowane wyłącznie jako obiekty do wyżycia się. Używanie alkoholu ("Gorzołsko my chloli") i narkotyków ("trowa my bakali") pogłębia stan odurzenia i poczucia wszechmocy. Bohaterowie, mając "Kasy w ciul" (tłum. "Kasy w cholerę"), czują się bezkarni – "bestush robioł co my chcieli / I ochroniarze nic do godki niy mieli" (tłum. "dlatego robiliśmy co chcieliśmy / I ochroniarze nic do gadania nie mieli"). Zakończenie zwrotki, mówiące o utracie "hektolitrów meli" (tłum. "hektolitrów spermy"), jest dosadnym, wręcz groteskowym podkreśleniem intensywności i bezładności tej nocy.
Druga zwrotka wkracza w obszar skrajnej dewiacji i brutalności. Jeden z "kumpli" każe prostytutce klękać, a następnie każe jej "bakać z rzici" (tłum. "palić z tyłka"), co jest aktem głębokiego upokorzenia. Jego agresja eskaluje, gdy "kieliszek mu niy wloz" (tłum. "kieliszek mu nie wszedł"), co prowadzi do uderzenia kobiety "prosto w pysk ji dżistnoł" (tłum. "prosto w pysk jej dźgnął"). Drugi z kolegów również nie pozostaje w tyle, żądając aktu oralnego "nojgłymbi jak umi" (tłum. "najgłębiej jak umie"), a kulminacją jest ejakulacja na twarz kobiety, ponieważ "Niy mioł założony na puloku gumy" (tłum. "Nie miał założonej prezerwatywy"). Te opisy zarysowują obraz ludzi, dla których wszelkie granice ludzkiej godności i szacunku zostały przekroczone, a prostytutki są jedynie narzędziami do zaspokajania najmroczniejszych fantazji.
Trzecia zwrotka przedstawia scenę, która jest apogeum sadyzmu i przemocy w utworze. "Czeci kumpel boł sadystom, mioł z sobom kajdanki" (tłum. "Trzeci kumpel był sadystą, miał ze sobą kajdanki") – to zdanie jednoznacznie definiuje jego postawę. Kobieta zostaje przypięta do łóżka, pozbawiona ubrań i bita pejczem po pośladkach, aż do krwawienia – "Rzić ji sie skrawawiyła, z ból dziwka wyła" (tłum. "Tyłek jej się skrwawił, z bólu dziwka wyła"). Następnie sadysta używa "rubej żyły" (tłum. "grubej żyły", co może odnosić się zarówno do narzędzia, jak i jego genitaliów) i bije kobietę po piersiach i głowie. Akt kończy się ejakulacją na nią "w połowie" tortur. Jest to przerażający obraz, który ukazuje najgłębsze warstwy patologii i bestialstwa.
"Jadymy na kurwy" doskonale wpisuje się w ogólny kontekst twórczości Dohtora Mioda, który w swoich utworach niejednokrotnie porusza kwestie prostytucji, dewiacji seksualnych i sadomasochizmu, co zostało potwierdzone w opisach jego twórczości na Wikipedii. Pomimo prowokacyjnego i często wulgarnego języka, artysta posługuje się nim, aby dotrzeć do sedna "piekarskiej rzeczywistości" – rzeczywistości naznaczonej alkoholizmem, zubożeniem i degradacją moralną, będącą skutkiem przemian ustrojowych na Śląsku. Dohtor Miód, choć jego muzyka jest "za fest przesadzona, za dużo w niej klniyncia itp.", jak sam przyznaje, dąży do przekazania poważnej treści. Ekstremalność opisów w "Jadymy na kurwy" może być interpretowana jako celowy zabieg mający na celu wstrząśnięcie odbiorcą i zmuszenie go do refleksji nad opisywanymi patologiami. W sieci można znaleźć również inne wersje utworu, takie jak "Jadymy II" czy "Jadymy 3", a także zremasterowane edycje, co świadczy o tym, że pomimo kontrowersyjności, utwór ten jest ważnym elementem jego dyskografii i nadal rezonuje w świadomości słuchaczy. Piosenka staje się więc brutalnym, ale szczerym komentarzem do społeczeństwa, w którym brak perspektyw i wszechobecne używki prowadzą do poszukiwania ukojenia w najbardziej wynaturzonych formach rozrywki, gdzie ludzka godność przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?