Fragment tekstu piosenki:
A ja?
A ja chodzę
Desperacko i na przekór wszystkim moknę
Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople
Patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie
A ja?
A ja chodzę
Desperacko i na przekór wszystkim moknę
Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople
Patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie
Piosenka "Ciągle pada" Czerwonych Gitar, wydana w 1974 roku na albumie Rytm Ziemi, jest utworem, który pomimo pozornie prostego opisu deszczowego dnia, kryje w sobie głębszą opowieść o indywidualizmie i niezgodzie na konformizm. Muzykę do niej skomponował Seweryn Krajewski, a słowa napisał Krzysztof Dzikowski. Co ciekawe, nagrano ją z towarzyszeniem zespołu Alibabki w kameralnym studiu Polskich Nagrań. Utwór doczekał się również niemieckiej wersji językowej, zatytułowanej "Und es regnet", która stała się jednym z największych przebojów Czerwonych Gitar w NRD, gdzie zespół występował jako Rote Gittaren. Niemcy byli tak przekonani o ich rodzimym pochodzeniu, że pilnowano, by w nagraniach nie było słychać polskiego akcentu. Seweryn Krajewski wspominał, że praca nad niemiecką wersją była karkołomnym zadaniem, wymagającym wielokrotnych powtórzeń fraz w studiach wyposażonych w zaawansowane jak na owe czasy magnetofony wielośladowe.
Słowa Krzysztofa Dzikowskiego, jak sam autor przyznał, nawiązują do jego wspomnień z deszczowego dnia w Białogonie pod Kielcami podczas II wojny światowej. Tekst, z pozoru pogodny, a nawet wesoły, niesie ze sobą romantyczny wydźwięk, pomimo szybkiej muzyki. Piosenka jest zbudowana bez refrenu; po gitarowym intro następują kolejne zwrotki, wykonywane naprzemiennie z Alibabkami i bez nich, przerywane dwoma solówkami gitarowymi Seweryna Krajewskiego. Jerzy Skrzypczyk, perkusista Czerwonych Gitar, podkreślał, że utwór brzmi odpowiednio tylko przy zachowaniu właściwego tempa, zbyt szybkie granie utrudnia zmieszczenie tekstu we frazie muzycznej. Jednym z trudniejszych fragmentów do zaśpiewania była dla niektórych „surrealistyczna fraza w stylu Tadeusza Peipera asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby”.
Centralnym motywem utworu jest wszechobecny deszcz, który w zalewającej miasto ulewie staje się tłem dla kontrastu między postawą podmiotu lirycznego a reakcją otoczenia. Gdy "mokre niebo się opuszcza coraz niżej", a "asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby", reszta świata reaguje lękiem i pośpiechem. Ludzie "biegną, bo się bardzo boją deszczu", "stoją w bramie, ledwie się w tej bramie mieszcząc", "skaczą przez kałuże na swej drodze". Ich twarze, "rozpłaszczone" w oknach, zdają się wyrażać zdziwienie, a może nawet dezaprobatę dla narratora.
Podmiot liryczny, w przeciwieństwie do reszty społeczeństwa, przyjmuje deszcz z otwartymi ramionami. "A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę" – te słowa stanowią klucz do zrozumienia jego postawy. Nie ucieka, nie chroni się, ale świadomie poddaje się naturze. "Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople", "nie przejmując się ulewą ani spiesząc", "czując, jak mi krople deszczu usta pieszczą", idzie "ze złożonym parasolem pieszo". To świadectwo głębokiej, wręcz zmysłowej relacji z żywiołem, w której deszcz nie jest przeszkodą, lecz źródłem intymnych doznań i wolności. Deszcz, symbolizujący trudności, wyzwania czy nawet monotonię życia, jest przez niego akceptowany, a nawet celebrowany.
W kolejnych zwrotkach postawa narratora staje się jeszcze bardziej wyrazista. Podczas gdy "alejkami już strumienie wody płyną", a "jakaś para się okryła peleryną", przyglądając się, "jak mokną bzy w ogrodzie", on idzie "w strugach wody, ale z czołem podniesionym". Podniesione czoło to symbol godności, odwagi i wewnętrznej siły. "Żadna siła mnie nie zmusza i nie goni", a narrator idzie "niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni". Ten obraz jest niezwykle poetycki – zwiastun burzy, symbol nadchodzących zmian czy nawet buntu, trzymający w dłoni kwiatek, symbol piękna, delikatności i nadziei. To połączenie siły i łagodności, zapowiedź zmian, które nie muszą być wyłącznie destrukcyjne.
Nawet gdy pogoda staje się ekstremalna – "nagle ogniem otworzyły się niebiosa", "potem zaczął deszcz ulewny siać z ukosa", a "liście klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze" – narrator pozostaje niewzruszony. "I niestraszna mi wichura ni ulewa, ani piorun, który trafił obok drzewa". Słucha "wiatru, który wciąż inaczej śpiewa". To absolutna akceptacja i niemal mistyczne połączenie z naturą, gdzie nawet chaos i groza żywiołów stają się częścią harmonii, a wiatr – źródłem nieustannej, zmiennej melodii.
"Ciągle pada" to zatem nie tylko piosenka o deszczu, ale przede wszystkim o wyborze życiowej postawy. To manifest indywidualizmu, zachęta do bycia sobą w obliczu presji społecznej, do odnajdywania piękna i sensu tam, gdzie inni widzą tylko niedogodności. Narrator, samotny w swojej odwadze i pogodzie ducha, staje się symbolem wolnego ducha, który odrzuca strach i ucieczkę, a zamiast tego z otwartymi ramionami przyjmuje to, co niesie los, znajdując w tym głęboką radość i spełnienie. Przekaz ten, osadzony w chwytliwej melodii i prostych, lecz sugestywnych słowach, sprawił, że utwór ten na stałe wpisał się w kanon polskiej piosenki, rezonując z pokoleniami słuchaczy, którzy w jego bohaterze odnaleźli cząstkę siebie.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?