Fragment tekstu piosenki:
Zwykła codzienność, zwyczajna znieczulica.
Nikogo nie obchodzi dzisiaj krew na ulicach.
Zwykła codzienność to już społeczeństwo nudzi.
Nikogo nie obchodzi los zabitych ludzi
Zwykła codzienność, zwyczajna znieczulica.
Nikogo nie obchodzi dzisiaj krew na ulicach.
Zwykła codzienność to już społeczeństwo nudzi.
Nikogo nie obchodzi los zabitych ludzi
„Zwykła Codzienność” zespołu Slums Attack, wydana 7 lipca 1997 roku nakładem wytwórni R.R.X., to jeden z najbardziej przejmujących i bezkompromisowych manifestów w historii polskiego hip-hopu. Utwór pochodzi z drugiego studyjnego albumu grupy o tym samym tytule, który zyskał status klasyka, sprzedając się w ponad 20 000 egzemplarzy. Krążek ten, nagrany w Hellenic Studio w Poznaniu między październikiem 1996 a majem 1997 roku, charakteryzuje się surowym stylem Peji i bezkompromisowymi tekstami, nierzadko zawierającymi brutalny przekaz jeżyckich ulic, inspirowanymi w dużej mierze rapem z Zachodniego Wybrzeża początku lat 90..
Utwór rozpoczyna się od sceny zaczerpniętej z codziennego życia: podmiotu lirycznego kupującego gazetę i spotykającego zrozpaczoną kobietę. Okazuje się, że artykuł w gazecie dotyczy tragedii, która bezpośrednio dotknęła tę kobietę – straciła córkę z rąk „złych ludzi, popierdolonych śmieci”. Ten mocny i emocjonalny wstęp natychmiast wrzuca słuchacza w brutalną rzeczywistość, w której brak sprawiedliwości jest normą. „Zwykła codzienność” staje się synonimem tragicznych wydarzeń, gdzie kobieta „spacerując napotyka ciemność” i pada ofiarą przemocy – gwałtu i pobicia. Słowa takie jak „Czy właśnie po to, żyć jej przychodzi, By bił ją i gwałcił wieczorny przechodzień?” uderzają w samo sedno problemu, stawiając pytania o sens życia w tak okrutnym świecie.
Refren utworu, powtarzający się kilkakrotnie, stanowi gorzki komentarz do stanu społeczeństwa: „Zwykła codzienność, zwyczajna znieczulica. Nikogo nie obchodzi dzisiaj krew na ulicach. Zwykła codzienność to już społeczeństwo nudzi. Nikogo nie obchodzi los zabitych ludzi”. Ta powtarzalność podkreśla narastającą obojętność i apatyczne podejście do przemocy, która przestaje szokować i staje się po prostu... codziennością. Peja wskazuje na utratę wrażliwości i brak empatii, które prowadzą do milczącej akceptacji okrucieństwa.
Kolejne zwrotki rozszerzają ten ponury obraz, przedstawiając świat jako „skurwysyński i pełen przemocy”. Raper ostrzega przed wychodzeniem w nocy, gdzie łatwo paść ofiarą rozboju, pobicia czy kradzieży. Zwraca uwagę na „bardzo dziwne rzeczy”, które dzieją się na ulicach, a o których „trudno mówić, jeszcze trudniej jest zaprzeczyć”. W tekście pojawia się krytyka systemu i władz. Peja pyta, ile wykroczeń – kradzieży, gwałtów i rozbojów z nożem – popełnia się na co dzień, podając w wątpliwość statystyki i uspokajające komunikaty polityków. Padają zarzuty o kłamstwa, które mają ukryć rosnącą przestępczość, podczas gdy więzienia są przepełnione, a „resocjalizacja w więzieniach to rzecz dzisiaj bardzo modna”, mimo że nikt rzeczywiście nie pomaga tym, którzy zbłądzili. Ten fragment jest bolesną diagnozą polskiego systemu sprawiedliwości i polityki społecznej lat 90.
Peja wyraża nadzieję na lepszą przyszłość dla swoich dzieci, lecz jednocześnie konfrontuje się z chaosem, w którym „idzie, tylko skonać”. Końcówka utworu jest rozdzierającym krzykiem rozpaczy i bezsilności, gdzie rap staje się narzędziem buntu młodzieży, która protestuje na ulicach. Ostatnie wersy, „Kurwa stop, po chuj się męczymy. Przecież i tak wszyscy mają to w dupie. Kurwa ten przekaz jest i tak, kurwa chuja warty i nie ważny. Nic się nie da zmienić, kurwa, próbujemy coś zmienić, próbujemy kurwa coś zmienić, próbujemy coś zmienić... Coś czego się kurwa nie da zmienić... i jebał pies.”, są esencją frustracji i fatalizmu. Pokazują, że mimo prób zmiany, twórca ma poczucie, iż jego przesłanie jest ignorowane, a system jest zbyt zakorzeniony w patologii, by cokolwiek mogło się poprawić. To wyrażenie absolutnej rezygnacji, przetykane wulgaryzmami, które dodatkowo wzmacniają poczucie autentyczności i gniewu.
W wywiadach Peja często podkreślał, że jego rap jest autobiograficzny, a historie z życia mają kluczowe znaczenie dla koncepcji jego albumów. Album „Zwykła Codzienność” kontynuował wątki poruszone na debiutanckim krążku „Slums Attack” z 1996 roku, takie jak przemoc czy trudne dzieciństwo. W 2022 roku, z okazji 25-lecia premiery płyty, Peja opublikował specjalne wideo, w którym wspominał proces powstawania materiału, co świadczy o nieprzemijającej wadze tego wydawnictwa dla niego samego i dla fanów. Płyta ta była pionierska, wprowadzając do Polski brutalne i uliczne brzmienia gangsta rapu, osadzone w polskich realiach lat 90., co przedefiniowało ówczesną scenę hip-hopową. Warto zaznaczyć, że to ostatnie wydawnictwo, na którym u boku Peji w Slums Attack udzielał się Iceman, a ich drogi rozeszły się jeszcze przed dokończeniem miksu płyty.
„Zwykła Codzienność” to szczery do bólu obraz polskiej rzeczywistości końca XX wieku, naznaczonej biedą, przestępczością i brakiem perspektyw. Jest to hymn bezsilności, ale jednocześnie krzyk mający obudzić społeczeństwo z letargu znieczulicy. Pomimo upływu lat, utwór pozostaje aktualny i wciąż rezonuje z odbiorcami, którzy dostrzegają w nim echo współczesnych problemów społecznych.
Interpretacja została wygenerowana przez sztuczną inteligencję i może zawierać błędy lub nie oddawać zamysłu autora. Jeśli tak uważasz, kliknij „Nie”, aby nas o tym poinformować.
Czy ta interpretacja była pomocna?