Fragment tekstu piosenki:
Kto zła imperium siły obrócił sprytnie na nic?
I sprawił że z zachodem nie mamy żadnych granic?
Kto zwrócił kapitalizm?
Kto wolność nam wymodlił?
Kto zła imperium siły obrócił sprytnie na nic?
I sprawił że z zachodem nie mamy żadnych granic?
Kto zwrócił kapitalizm?
Kto wolność nam wymodlił?
Utwór „Piosenka o SLD” autorstwa Macieja Marchewki i Romana Hudaszka to ostra satyra polityczna, która z chirurgiczną precyzją demaskuje próbę rewizji historii najnowszej Polski. Piosenka, która swoją premierę miała w Szopce Noworocznej TVP na przełomie 2005 i 2006 roku, a wykonawcami byli m.in. Wojciech Ziemiański, Adam Cywka i Andrzej Olejnik, z pozoru stawia pytania o kluczowe wydarzenia transformacji ustrojowej, by zaraz potem udzielić na nie odpowiedzi, które stanowią kuriozalne i celowo zafałszowane odwrócenie faktów.
Pierwsza zwrotka zaczyna się od fundamentalnych pytań, które bezspornie kojarzą się z ruchem Solidarności i narodzinami demokracji w Polsce: „Kto pierwszy płot przeskoczył? Kto wyrwał murom kraty? Kto pierwszy sformułował stoczniowe postulaty?”. Są to symboliczne momenty, nierozerwalnie związane z Lechem Wałęsą i strajkami w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku. Kontynuacją tego jest pytanie: „Kto zła imperium siły obrócił sprytnie na nic? I sprawił że z zachodem nie mamy żadnych granic?”. To oczywiście odniesienie do upadku komunizmu i otwarcia Polski na Zachód. Ironia utworu polega na tym, że na te pytania refren udziela odpowiedzi, wymieniając polityków związanych z postkomunistyczną lewicą, głównie z SLD: „No kto? No kto? Kwaśniewski, Pastusiak, Cimoszewicz, Belka, Czarzasty, Jaskiernia, suma zasług wielka”. Przez to groteskowe przypisanie zasług opozycji antykomunistycznej osobom, które wcześniej były częścią lub spadkobiercami systemu, z którym walczono, autorzy podkreślają cynizm i brak samokrytyki w narracji historycznej SLD.
Najbardziej jaskrawym przykładem celowego przeinaczenia jest fragment: „Nałęcz tajny drukarz, Miller wróg systemu i Rakowski Mietek filar KPN-u”. W rzeczywistości Leszek Miller był wysokiej rangi działaczem PZPR, a Mieczysław Rakowski ostatnim premierem PRL, natomiast KPN (Konfederacja Polski Niepodległej) była jedną z najbardziej radykalnych i bezkompromisowych partii antykomunistycznych. Przypisanie im ról „tajnego drukarza” (co symbolizuje podziemną działalność), „wroga systemu” czy „filaru KPN-u” jest perwersyjnym dowcipem, który uwypukla absurdalność prób przywłaszczenia zasług Solidarności przez byłych komunistów. Podobnie, Stefan Nałęcz-Jaśkiewicz (choć w tekście wymieniony jako Nałęcz), nie był związany z podziemnym drukarstwem opozycyjnym.
Druga zwrotka kontynuuje tę grę z historią: „Kto zwrócił kapitalizm? Kto wolność nam wymodlił? Kto na dno nas pociągnął, by móc się od dna odbić?”. Ostatnie pytanie jest wyjątkowo cyniczne, sugerując, że trudne lata transformacji były celowym zabiegiem, a nie konsekwencją dziedzictwa PRL. Dalej następuje: „Wywalczył wolność słowa, dekalog czyniąc swojskim. Kto pierwszy wszedł do NATO Ludowym Wojskiem Polskim?”. Wolność słowa była wywalczona przez niezależne ruchy, a wejście do NATO nastąpiło już w suwerennej Polsce, po rozwiązaniu Układu Warszawskiego, w żaden sposób nie z udziałem „Ludowego Wojska Polskiego”, które było armią komunistyczną. To kolejne jaskrawe zniekształcenie rzeczywistości.
Kulminacją satyry jest drugi refren, w którym padają nazwiska „Jaruzelski, Kiszczak, Urban twórca KOR-u i inni podobni mu ludzie honoru”. Jest to apogeum groteski. Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak to architekci stanu wojennego i symbol represji komunistycznych, a Jerzy Urban był rzecznikiem rządu w czasach PRL, znanym z bezwzględnej propagandy przeciwko opozycji. Przypisanie Urbanowi roli „twórcy KOR-u” (Komitetu Obrony Robotników, jednej z najważniejszych organizacji opozycyjnych) jest już nie tylko ironią, ale otwartą prowokacją, która ma na celu pokazanie, jak daleko może posunąć się polityczna retoryka w kreowaniu własnej, fałszywej historii. Określenie ich mianem „ludzi honoru” w tym kontekście to gorzka kpina.
Piosenka kończy się kluczową frazą, która jest de facto kluczem do całej interpretacji: „To nie paranoja, nie pogięło mnie, to wersja historia według SLD”. Ta deklaracja jednoznacznie obnaża intencje autorów. Nie jest to jedynie komediowy skecz, ale przemyślana krytyka polityki historycznej, jaką próbowały uprawiać środowiska postkomunistyczne. Utwór ten to zręczny komentarz na temat manipulowania faktami i prób budowania pozytywnego wizerunku na tle wydarzeń, które w rzeczywistości były rezultatem wysiłków i poświęceń zupełnie innych ludzi i środowisk. "Piosenka o SLD" to dosadny przykład, jak humor i satyra mogą służyć jako potężne narzędzie do demaskowania politycznych nieprawidłowości i przypominania o obiektywnej prawdzie historycznej.
Interpretacja powstała z pomocą AI na podstawie tekstu piosenki i informacji z Tekstowo.pl.
Twoja opinia pomaga poprawić błędy i ulepszyć interpretację!
✔ Jeśli analiza trafia w sedno – kliknij „Tak”.
✖ Jeśli coś się nie zgadza (np. kontekst, album, znaczenie wersów) – kliknij „Nie” i zgłoś błąd.
Każdą uwagę weryfikuje redakcja.
Zgadzasz się z tą interpretacją?