Utwór „Ejakulat freestyle” autorstwa Kasteta THC stanowi ekstremalnie surowy i bezpośredni przykład rapu, który celowo operuje na granicy (a często daleko poza nią) norm społecznych i artystycznych. Na pierwszy rzut oka, tekst piosenki wydaje się być zlepkiem wulgarnych epitetów, obscenicznych opisów i agresywnych inwektyw, pozbawionym jakiejkolwiek spójnej narracji czy głębszego przesłania. Jest to jednak właśnie sedno jego interpretacji – utwór jest manifestacją antysztuki i prowokacji.
Kluczowym elementem utworu jest jego deklarowany charakter – to „freestyle bardzo prosty”. Termin „freestyle” w rapie zazwyczaj odnosi się do improwizowanej, spontanicznej formy wyrażania się. W tym kontekście, tekst piosenki jawi się jako niezahamowany strumień świadomości, przesiąknięty frustracją, obrzydzeniem i pogardą. Słowa takie jak „Gówno z dupy”, „Jebać” czy liczne formy przymiotników opisujących rozpustę i zniszczenie ("rozjebaną, rozpierdoloną, rozkurwioną") są powtarzane niemal mantrycznie, tworząc efekt oszałamiającego, brutalnego rytuału słownego. Ta repetycja potęguje wrażenie absurdu i celowej monotonii, która ma na celu zszokowanie i odrzucenie słuchacza, zmuszając go do skonfrontowania się z tym, co powszechnie uznawane jest za nieakceptowalne.
Tekst drastycznie odnosi się do rodziców, używając skrajnie uwłaczających określeń: „Twoja stara, robi kupy”, „Jebać tą Twoją starą, skurwiałą rozjebaną” czy „Twój stary pierdolony, zajebany, rozjebany... cały gównem wysmarowany”. Te osobiste ataki, choć hipotetyczne, służą jako narzędzie do eskalacji agresji i wyrażenia absolutnego braku szacunku. Nie chodzi tu o rzeczywiste obrażanie konkretnych osób, ale o maksymalne przesuwanie granic języka i moralności, aby wywołać reakcję. Scatologiczne motywy, takie jak „Nasrałem mu do mordy” czy „skleja pierogi z kupy”, są dosłownie obrzydliwe i ich celem jest wywołanie silnych emocji, od szoku po śmiech z zażenowania.
W kontekście twórczości Kasteta THC, „Ejakulat freestyle” nie jest utworem odosobnionym. Jego dyskografia zawiera inne utwory o podobnej tematyce i tytulaturze, takie jak „Sperma Freestyle”, „Odbyt Freestyle” czy „Sranie Freestyle”. To sugeruje, że ten nihilistyczny i obsceniczny styl jest świadomą strategią artystyczną, a nie przypadkowym incydentem. Artysta wydaje się eksplorować granice tego, co może być uznane za muzykę czy lirykę, testując cierpliwość i tolerancję odbiorców. Brak rozbudowanych biografii czy wywiadów z Kastetem THC, które mogłyby jasno wytłumaczyć jego motywacje, pozostawia pole do domysłów. Może to być celowy zabieg, który ma podkreślić surowość i bezkompromisowość jego przekazu, niezależnego od osobistego kontekstu twórcy.
Wspomniane w tekście „wersy z Paczkowa” dodają utworowi posmak lokalnej, autentycznej i nieoszlifowanej ekspresji, która zdaje się ignorować standardy komercyjnego przemysłu muzycznego. Jest to rodzaj undergroundowej ekspresji, która nie boi się być brzydka i niepopularna. Interesujące jest również to, jak utwór jest odbierany. Pomimo (lub właśnie z powodu) jego skrajnej wulgarności, można znaleźć komentarze, które ironicznie chwalą „mocny przekaz” czy „głębię” utworu. To świadczy o tym, że dla części słuchaczy „Ejakulat freestyle” działa jako rodzaj absurdalnego humoru lub komentarza na temat stanu współczesnej kultury, która – być może – sama stała się tak przesycona wulgarnością, że jedynie tak ekstremalne formy są w stanie wywołać jakąkolwiek reakcję.
Podsumowując, „Ejakulat freestyle” to utwór, który nie dąży do tradycyjnego piękna czy sensu. Jest to brutalny, prowokacyjny i celowo obrzydliwy strumień słów, który poprzez swoją intensywność i repetycję staje się niemal medytacją nad nihilizmem i odrzuceniem konwenansów. To ekstremalny eksperyment z językiem i emocjami, który zmusza do refleksji nad tym, co w sztuce jest akceptowalne, a co ma nas po prostu wstrząsnąć.